poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Rozdział 11

Hermiona szła przez korytarze Hogwartu, zmierzając w stronę biblioteki. Była dosłownie kilka stóp od wejścia, kiedy usłyszała jakiś hałas, dochodzący z  jednej z pobliskich klas. Zawahała się przez chwilę, wpatrując się w wejście do miejsca do którego zmierzała, jak i w wejście do pomieszczenia z którego dobiegał szmer. W końcu Gryfońska odwaga zwyciężyła. Choć może to była ciekawość. Ta cecha z pewnością nie należała do cech domu z którego pochodziła, ale trochę zaciekawienia jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Dziewczyna na palcach podeszła do drzwi owej klasy, choć właściwie nie wiedziała w jakim celu się skradała, bo rumor był już tak głośny, że bez problemu obudziłby cały Hogwart. Kiedy szatynka była przy sali, zrozumiała, że to nie z niego dobiega ten hałas. Teraz było wyraźnie słychać, że ten dźwięk dochodził jakby z góry, z piętra wyżej. Mimo wszystko, drzwi klasy, przy której stała, były lekko uchylone, co ją zaintrygowało. Przez szparę w drzwiach widziała, że w pokoju jest ciemno, więc bez wahania uchyliła drzwi bardziej, tak aby mogła zobaczyć wnętrze klasy. Gryfonka ujrzała puste pomieszczenie. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Kiedy bliżej się przyjrzała, ujrzała, że na jednej z ławce leżał świecznik, który był jedynym źródłem światła w pomieszczeniu. Gdy Hermiona wytężyła wzrok, dostrzegła w kątach pokoju dwie postacie. Ich sylwetki były tylko zarysowane lekką łuną światła przez nikłe oświetlenie w klasie. Dziewczyna stojąca przy drzwiach mogła wywnioskować tylko tyle, że jedna z postaci jest wysoka, a druga ewidentnie niższa. Jedna z osób wyglądała na dziewczynę, a druga na chłopaka. Coś mówili, ale przez hałas dochodzący z góry niewiele było słychać z ich wymiany zdań. Jednak dało się usłyszeć głośniej wypowiedziane słowa. Reszta była tylko niezrozumiałym szumem.
- Czy ty kompletnie z tym powariowałaś? - zapytał męski głos, który Hermiona z pewnością znała, ale przez rumor z góry nie mogła jednoznacznie określić jego właściciela.
- Ja? Zwariowałam? Ty mi to dałeś - żachnęła się dziewczyna, która miała też dziwnie znajomą barwę głosu.
- Gdybym wiedział, że podasz to Fredowi, to w życiu bym ci tego nie dawał! Zdajesz sobie sprawę, że on miał uczulenie na jakiś składnik tego eliksiru? - powiedział z wyrzutem chłopak, a do Hermiony mimochodem dotarło, że mówią o eliksirze miłosnym, który został podany przez kogoś Fredowi. Czyli, że ma przed sobą sprawców tej całej sprawy, a nic nie może właściwie zrobić, bo różdżkę zostawiła w dormitorium, a do pokoju nauczycielskiego był kawał drogi. Zresztą nawet nie wiedziała kim jest dwójka nastolatków, a oni mogliby się przecież wszystkiego wyprzeć. Dziewczyna tak zastanawiała się przez chwilę co ma zrobić w tej sytuacji, kiedy damski głos znów rozbrzmiał wokół harmidru tłuczonego szkła i przesuwanych mebli z klasy wyżej.
- Zawrzyjmy układ, okej? Ty mi dasz eliksir, który zadziała, a ja nie powiem Fredowi, że to twoja sprawka - powiedziała przesadnie słodkim głosem dziewczyna.
Chłopak siedzący w kącie, na te słowa lekko się wzdrygnął.
- Mam zawierać układ z tobą? Już raz zawarłem i widzisz co z tego wyszło. Mogę ci go dać pod tym warunkiem, że obiecasz, że nie użyjesz go na nikim kogo znam - odrzekł.
- Tego niestety nie mogę ci obiecać - powiedziała dziewczyna z lekkim sarkazmem w głosie.
- W takim razie ja nie mogę zawierać z tobą żadnych układów - prychnął męski głos.
- Nie będę się przed tobą płaszczyć. Sama sobie poradzę.
- W takim razie powodzenia. Tylko pamiętaj - patrzę ci na ręce - odpowiedział jej chłopak.
- Jestem sprytniejsza niż myślisz - odparła dziewczyna
Nagle gdzieś za sobą Hermiona usłyszała głośne kroki. Przestraszyła się i schowała się za jedną z pobliskich kolumn. Okazało się, że to Filch zmierza w stronę schodów.
- Jak znajdę tego Irytka to porachuję mu kości! Dumbledore powinien już dawno zrobić z nim porządek - mamrotał niewyraźnie pod nosem Woźny.
Chwilę potem Hermiona spostrzegła zbliżającą się w jej stronę McGonagall i migiem dotarło do niej, że powinna już być w dormitorium.
Przez chwilę chciała zostać i zobaczyć kto był w klasie, ale rozwaga ją przed tym opamiętała. Szybko chwyciła torbę i ruszyła w stronę schodów, modląc się w duchu, żeby opiekunka Gryffindoru jej nie zauważyła. Na szczęście Minerva McGonagall zaczęła obchód po klasach, więc nie zauważyła Hermiony. Gryfonka szybkim krokiem ruszyła na 7 piętro do wieży jej domu.
***
Będąc na piątym piętrze, szatynka nieco zwolniła, bo po drodze nie napotkała na żadnego nauczyciela. Chciała pomyśleć i poukładać sobie to wszystko w głowie, a w Pokoju Wspólnym, a tym bardziej w jej dormitorium w którym Lavender i Parvati z pewnością czekają na rewelacje z Hogsmeade, nie dałoby się w spokoju zastanowić. No cóż, obie dziewczęta nieźle się zawiodą, kiedy się dowiedzą, że wypad Hermiony i Freda nie wypalił. Zresztą dziewczyna nie miała ochoty opowiadać Gryfonkom o ich "prawie pocałunku", więc kiedy już się uda do swojego pokoju, to z pewnością wtedy, kiedy obie dziewczęta już dawno będą znajdować się w krainie snów.
Hermiona idąc przez ciemny korytarz, zastanawiała się nad tym, kto mógł znajdować się w tej klasie.
Starała się utożsamić z kimś owe głosy, zrozumieć przekaz ich słów. Niewiele jednak z jej starań wychodziło. Ciągle jedyną rzeczą jaką wiedziała, było to, że ktoś próbował omamić Freda eliksirem miłosnym. Tylko kto mógłby to zrobić? Z tamtej rozmowy wynikało, że to ta dziewczyna starała się podać rudowłosemu ten eliksir. Można było też podejrzewać, że chłopak znajdujący się w tamtej klasie, dał jej owy eliksir. Cała ta teoria jednak nie bardzo trzymała się kupy. No, bo niby kto i w jakim celu miał podłożyć Weasley'owi ten eliksir? Kim była ta dziewczyna? Czy niedawna sytuacja w Sowiarni w jakiś sposób łączyła się z dzisiejszym zdarzeniem? Pierwsza myśl jaka ją naszła - Malfoy. Niby bliźniacy mu się narazili, ale jakoś trudno było uwierzyć dziewczynie, że kierowałaby nim taka żądza zemsty. Okej, jest arystokratycznym dupkiem, ale czymś nieprawdopodobnym by było, gdyby szanowny pan "Jestem-czystej-krwi-i-jestem lepszy" zawracał sobie głowę jakimiś "zdrajcami krwi". Nie mniej Hermiona obiecała sobie, że będzie uważniej obserwować tą tlenioną fretkę, tak na wszelki wypadek. Nie wiedziała też czy ma opowiedzieć o tej całej sytuacji Fredowi. To wszystko były tylko przypuszczenia, nie chciała rzucać w stronę nikogo żadnych bezpodstawnych oskarżeń, a Fred z pewnością wyszedłby ze skóry, żeby dowiedzieć się kto za tym wszystkim stoi. Złamałby tysiące zasad i wpakowałby się w niezłe kłopoty. Szatynka postanowiła, że na razie zachowa tą całą tajemniczą sytuację dla siebie. W jakiś sposób sama postara się znaleźć winnych tego zdarzenia.
 Kiedy tak Hermiona się zastanawiała nad tymi podejrzeniami, poczuła silny zapach wiśniowego sherry i spostrzegła wychodzącą zza rogu Sybillę Trelawney. Hermionę bardzo zdziwił widok spacerującej nauczycielki po korytarzach Hogwartu. Zwykle przesiadywała w swojej wieży, nie pojawiała się nawet w Wielkiej Sali na obiadach czy kolacjach. Gryfonka już miała zamiar udać się w drugą stronę, nawet się odwróciła, ale na jej nieszczęście profesor ją zauważyła.
- Och, kochanieńka, czemuż to pałętasz się po zamku o tej porze? - zapytała nieco nieobecnym głosem Trelawney, podchodząc do szatynki.
Hermiona zdziwiła się, słysząc miły ton głosu nauczycielki. Była pewna, że nie dostanie punktów minusowych dla Gryffindoru, bo profesor nigdy nie przyznawała punktów, ani tych dodatnich, ani tych ujemnych (przynajmniej kiedy nastolatka uczęszczała na jej zajęcia), ale sądziła, że z faktu iż nie jest jej uczennicą, będzie dla niej bardziej oschła.
- Ja... Ja już wracam do swojego dormitorium - odparła zawstydzona Hermiona i ruszyła w stronę schodów, ale wtedy poczuła jak nauczycielka łapie ją za ramię. Dziewczyna odruchowo się odwróciła i pytająco spojrzała na kobietę.
- Nie tak szybko, kochana - powiedziała Sybilla. - Nie bój się, nie dam ci szlabanu za łażenie po Hogwarcie nocą. Chcę tylko się czegoś dowiedzieć.
Szatynka popatrzyła na nauczycielkę Wróżbiarstwa, jakby się zastanawiała czy to aby na pewno ona, a nie ktoś się pod nią podszywający. W końcu profesor Trelawney jaką znała, zwykła mówić zagadkami i co drugie zdanie przepowiadać śmierć albo jakiś wypadek. Po chwili doszła jednak do wniosku, że żadna osoba poza Trelawney nie zdołałaby wypić tyle wiśniowego sherry (a o jej pasji do tego trunku chodziło wiele plotek w murach zamku).
Nauczycielka wpatrywała się w Hermionę przez swoje wielkie, powiększające oczy okulary, jakby oczekiwała jakieś odpowiedzi ze strony dziewczyny.
- A... A  czego chce się pani dowiedzieć ode mnie? - spytała zdziwiona Gryfonka.
Sybila popatrzyła się na nią niepewnie i zerknęła ukradkiem na boki korytarza, jakby chciała się upewnić, że nikt ich nie obserwuje.
Potem zapytała szeptem:
- Kiedy szłaś, nie widziałaś czasem tej całej Umbridge?
Gryfonkę bardzo zaskoczyło to pytanie. Co Trelawney mogła mieć do Umbridge?
- Nie, nie widziałam jej - odparła zgodnie z prawdą dziewczyna.
Kobieta westchnęła z ulgą.
- Niech Wenusowi będą dzięki! Ostatnio cały czas za mną łazi. Nie mogę nawet spokojnie przejść się do kuchni. Podejrzewam, że mnie obserwuje - powiedziała nauczycielka już spokojniejszym tonem.
Hermionę zaintrygowało jedno ze zdań, które wypowiedziała Trelawney. Postanowiła zapytać o jej wątpliwość.
- Obserwuje? Jak to?
Sybilla tylko wzruszyła ramionami i usiadła na pobliskiej ławce. Dziewczyna usiadła niedaleko kobiety i spojrzała na nią wyczekująco. Nigdy nie przepadała za tą profesor, a już na pewno nie za przedmiotem którego nauczała, ale kiedy Umbridge prowadzi swoją dyktaturę, nawet nauczycielka nielubianych zajęć może stać się swojego rodzaju sojusznikiem.
- Podejrzewam, że chce mnie usunąć ze stanowiska nauczycielki Wróżbiarstwa. Te całe wizytacje, oceny nauczania... Czuję, że ta różowa ropucha tylko czeka na pretekst, żeby mnie wyrzucić z Hogwartu - rzekła Trelawney, a w jej głosie dało się usłyszeć gniew, odrazę i niepokój zarazem.
Hermionie w pewnym sensie zrobiło się żal profesor. Mimo iż uważała Wróżbiarstwo za niezbyt przydatny przedmiot, a nawet zupełnie niepotrzebny, to w głowie jej się nie mieściło, żeby Umbridge mogła robić takie zamieszanie w reformie nauczania. Może sama Gryfonka nie przepadała za przedmiotem, którego uczyła Sybilla, ale w końcu są w szkole osoby, które go lubią, zresztą coś musiało kierować Dumbledorem, kiedy ją zatrudniał.
- Nie może tego zrobić! Dumbledore jej nie pozwoli - powiedziała Hermiona.
- Tak uważasz? - zapytała niepewnym głosem nauczycielka.
  - Oczywiście. Dyrektor nie pozwoli, żeby ministerstwo magii ingerowało w sprawy Hogwartu w tak drastyczny sposób. Podobno przeznaczeniem tej landryny jest wprowadzanie reform w szkole, ale moim zdaniem dyrektor przynajmniej na razie trzyma nad wszystkim pieczę - wyraziła swoje zdanie na ten temat dziewczyna.
W tamtej chwili stało się coś dziwnego. Nauczycielka nagle jakby cała zesztywniała, a jej wzrok stał się tępy, nieobecny. Spojrzała na Hermionę, która nie lada się wystraszyła.
- Twoje przeznaczenie zajrzy w oczy śmierci. Twoje serce rozpadnie się na tysiąc kawałków, a każdy z nich będzie trucizną w czystej postaci. Przeznaczenie wskaże ci miłość, ale przeznaczenie jest ślepe, może się mylić. Groza przeszyje twe ciało, kiedy usłyszysz dźwięk zapomnianej melodii. Wszystko zależy od wyboru. Twojego wyboru. Wybierz jedno albo strać wszystko - powiedziała dziwnym, wysokim i nawet przerażającym głosem Trelawney.
Szatynka odsunęła się przestraszona od kobiety, ale mimo wszystko słuchała jej słów. Gryfonka nie miała pojęcia o co chodziło w tej wypowiedzi, nie wiedziała nawet czy te słowa odnosiły się do niej samej. Wpatrywała się tylko nieco przestraszona w nauczycielkę. Wtedy Sybilla zamrugała kilka razy, a jej wzrok stał się znów pokryty lekką mgłą, jaki to był jeszcze kilka chwil temu.
- Coś mówiłaś, dziecko? - zapytała już swoim normalnym głosem Trelawney.
  Dziewczyna tylko pokręciła lekko głową.
- Nie, ale pani... - zaczęła Hermiona, ale profesor jej przeszkodziła.
- Nazywasz się Hermiona... Hermiona Granger, czyż nie? I pochodzisz z mugolskiej rodziny, prawda? Dlaczego już nie chodzisz na moje zajęcia? - zapytała kobieta.
- Zrezygnowałam z Wróżbiarstwa na trzecim roku, kiedy to pani powiedziała, że jestem totalnym beztalenciem w tym przedmiocie - odparła zdziwiona szatynka.
Trelawney wydawała się być nieco zszokowana słowami dziewczyny.
- Ja coś takiego powiedziałam? Nonsens. Musiałaś mnie źle zrozumieć - oznajmiła nauczycielka.
- Może nie w ten sposób to pani ujęła, ale sens tych słów jest taki sam.
Sybilla tylko podrapała się po głowie i poprawiła chustę na swojej szyi, po czym rzekła:
- No cóż, w końcu nie każdy musi mieć talent do tego trudnego i majestatycznego przedmiotu jakim jest Wróżbiarstwo. Oczywiście nawet ja mogę się mylić, trzeci rok powiadasz... Och, to był 1993, czyż nie? Och, pamiętam ten czas. Ta ucieczka tego strasznego Blacka, później wieść o tym, że jeden z nauczycieli był wilkołakiem... Ciężki to był czas dla mojego wewnętrznego oka, nie przeczę... W dodatku to niesprzyjające ułożenie planet... Można by pokusić się na stwierdzenie, że moje decyzje w tamtym czasie były dość nieprzemyślane. Naprawdę nie chciałabyś znów uczęszczać na moje zajęcia?
- Emm... Wie pani, ja już chodzę na Numerologię, nawet gdyby chciała znów uczęszczać na Wróżbiarstwo, to kolidowało by to z moimi zajęciami... - wykręciła się z niefortunnej sytuacji Hermiona, która wcale nie miała ochoty znów chodzić na przedmiot profesor Trelawney.
Nauczycielka pokiwała głową ze zrozumieniem i rzekła jedynie:
- No cóż, mówi się trudno. Nie mniej moja propozycja jest zawsze aktualna, pamiętaj o tym. W obecnej sytuacji przyda mi się każdy uczeń, który także sprzeciwia się ukochanej pani z ministerstwa. Ty też na nią uważaj, coś czuję, że już niedługo zacznie węszyć wśród uczniów. A teraz zmykaj do swojego dormitorium, bo jak ta ropucha nas tutaj przyłapie, to obie będziemy miały problemy. Tymczasem ja udam się do kuchni... Tak tylko sprawdzić, czy czasem i tam już nie ma swoich wtyk - oznajmiła Sybilla i udała się w stronę piwnicy Hufflepuffu. Dziewczyna była wręcz przekonana, że udała się tam, by uzupełnić swoje zapasy sherry, ale w końcu Trelawney jej nie wydała, więc niesprawiedliwym było by teraz iść na nią komuś nakablować. Zwłaszcza w jej sytuacji. Hermiona zaczęła się wspinać po schodach na siódme piętro i zastanawiać się nad słowami Trelawney. Nie nad tymi, które wypowiedziała w pełni świadomie, ale nad tymi, kiedy zaczęła mówić tym wysokim głosem. Może to nieco dziwne, ale brzmiało to trochę jak jakaś przepowiednia. W końcu, okej, Sybilla mówiła zagadkami, ale te słowa były tak wyrwane z kontekstu, że nawet na tą kobietę było to bardzo surrealistyczne. Gryfonkę nawiedziła myśl, że zupełnie nie spodziewała się rankiem, gdy wstawała, że to będzie tak szalony dzień. Zwykle dziewczyna miała wszystko poukładane, zaplanowane, a ten dzień był jedną wielką niespodzianką. Tyle dziwnych wydarzeń, tyle niewytłumaczonych sytuacji. Gdy dziewczyna była przy obrazie prowadzącym do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, stwierdziła, że to naprawdę za dużo atrakcji jak na jeden dzień.
***
Szatynka przeszła przez dziurę w obrazie, kompletnie ignorując marudzenie Grubej Damy o budzeniu jej o tej porze. Dziewczyna spojrzała na zegar w Pokoju Wspólnym. Było już sporo po dwunastej w nocy. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nikogo już w nim nie było. Na pierwszy rzut oka. Po chwili Gryfonka spostrzegła, że ktoś siedzi na kanapie przed kominkiem. Hermiona była bardzo zmęczona, najchętniej udałaby się już do dormitorium, ale chciała się dowiedzieć kto to siedzi sam w pokoju o tej porze. Podeszła do kanapy i spostrzegła, że tą osobą był Harry. Wpatrywał się o ogień kominka i chyba się zamyślił. Szatynka położyła mu dłoń na ramieniu, a on lekko drgnął i spojrzał na nią.
- Och, cześć Hermiono - przywitał się z uśmiechem na twarzy.
- Hej Harry - oznajmiła dziewczyna, siadając na kanapie obok bruneta. - Co tutaj jeszcze robisz o tej porze? - zapytała.
- Czekam na ciebie. Chciałem z tobą porozmawiać - odrzekł chłopak.
Gryfonka lekko się zawstydziła się i rzekła:
- Wybacz, że musiałeś tyle na mnie czekać. Miałam po prostu... Ja... musiałam zrobić kilka rzeczy.
- Jasne, rozumiem. Nic nie szkodzi. Już jesteś, więc możemy pogadać - oznajmił Harry.
Dziewczyna promiennie uśmiechnęła się do przyjaciela.
- Jasne, możemy, tylko najpierw opowiedz mi o twoim wypadzie z Cho - powiedziała wesoło.
Brunet zaśmiał się gardłowo i spojrzał na nią przyjaźnie.
- Właściwie to nie było nic ciekawego. Trochę mnie wkurzyła ta cała Marietta... - zaczął Harry, ale jego przyjaciółka mu przerwała.
- Czekaj, czekaj... Marietta? To ty byłeś w Hogsmeade z Cho czy Mariettą? - zapytała zdziwiona.
- Nie uwierzysz, ale Cho przyprowadziła na nasze wyjście, randkę, spotkanie czy jakkolwiek tego nie nazwiesz, swoją przyjaciółkę - rzekł Gryfon, a Hermionę tak zszokowała ta informacja, że jej oczy stały się wielkości Galeonów. - Szkoda, że teraz nie widzisz swojej miny - zaśmiał się Harry.
- Ale jak to? 
Brunet przeczesał sobie dłonią włosy i rzekł:
- No cóż, podobno Mariettę wystawił chłopak w ostatniej chwili, ale ja sądzę, że chciała mieć po prostu oko na mnie i jej przyjaciółkę. Przez cały pobyt w Trzech Miotłach namawiała Cho, żeby wrócić do zamku, a jak zauważyła, że jej przekonywania nic nie dają, zaczęła marudzić, więc po krótkim pobycie w pubie, Cho poszła z nią do zamku, a ja jeszcze zostałem trochę w Hogsmeade. Kiedy już się pożegnaliśmy, słyszałem jak w drodze do Hogwartu Cho krzyczy na Mariettę, że zniszczyła jej wypad - prychnął śmiechem Gryfon. 
Hermiona także roześmiała się szczerze.
- Czyli wypad można uznać za udany? - spytała.
- No jasne. Potem poszedłem z Ronem do Miodowego Królestwa i do Zonka, gdzie spotkaliśmy George'a, który zdradził nam, że zrobił kilka nowych kieszonkowych bagien, przez co nadszarpnie trochę nerwów Umbridge - oznajmił brunet. - Ale twojego wyjścia chyba nie można uznać za udane... Choć plany miałaś niezłe, nie przeczę - powiedział żartobliwie Harry.
Zawstydzona dziewczyna odwróciła wzrok na ułamek sekundy w drugą stronę, a potem znów spojrzała na przyjaciela niepewnie. Nie to, że nie chciała mu powiedzieć o tym, że wybiera się do Hogsmeade z Fredem, ale po prostu nie miała zbytnio okazji mu tego przekazać, a teraz kiedy on już o tym wie, może uznać, że mu nie ufa, czy coś w tym stylu, co oczywiście jest wielką bzdurą.
- Nie chcesz mi powiedzieć, że cały Hogwart już o tym gada?
Gryfon pokręcił głową z rozbawieniem widocznym na twarzy.
- Nie, skąd. Dowiedziałem się tego od Lee. Nikt oprócz nas najwidoczniej o tym nie wiedział. Co jest dla ciebie dobrą informacją, no chyba, że lubisz być w centrum uwagi - odrzekł Harry.
- Och, tak, wręcz uwielbiam - oznajmiła sarkastycznie Hermiona. Zauważyła, że brunet wpatruje się w nią wyczekująco, więc zaczęła tłumaczyć. - Fred pokłócił się z Georgem, znaczy się teraz już się pogodzili, ale jeszcze rano byli posprzeczani, ja też nie bardzo miałam z kim udać się do wioski, bo ty szedłeś tam z Cho, a Ron... No Ron ciągle jest zły na mnie za to, że zadaję się z bliźniakami, a zwłaszcza z Fredem, więc tak jakoś się zgadaliśmy i mieliśmy udać się tam JAKO PRZYJACIELE - wyjaśniła dziewczyna, szczególnie akcentując dwa ostatnie słowa.
Chłopak spojrzał na nią przymrużonymi oczami z nieco nieodgadnioną miną.
- Jako przyjaciele powiadasz... Gdy szłaś do Hogsmeade ze mną czy Ronem, nie wystrajałaś się tak - oznajmił i wskazał na sukienkę, którą miała na sobie Gryfonka - Swoją drogą pięknie wyglądasz. Nie miałem okazji ci tego dziś powiedzieć.
Szatynka zaczęła gładzić brzeg sukienki dłońmi, nie wiedząc co na to odpowiedzieć. Przez chwilę przyjaciele siedzieli w ciszy.
- Ja... Ja nie wiem, Harry. Nie wiem dlaczego tak się ubrałam. Nie wiem dlaczego zgodziłam się iść do wioski właśnie z Fredem. Nie mam zielonego pojęcia...
Brunet spojrzał Hermionie w oczy i złapał jej dłonie w swoje.
- Ja wiem, Hermiono. On ci się podoba. Wiem, może to wypierasz, ale ja widzę w jaki sposób na niego patrzysz - powiedział Harry spokojnie.
- Masz rację. To prawda. W co ja się wpakowałam? Uczucia są takie dziwne - wyżaliła się dziewczyna.
Gryfon zdziwił się, kiedy jego przyjaciółka wszem i wobec przyznała się, że podoba jej się Fred Weasley. Spodziewał się, że uzna to za żart albo, że po prostu wyprze ten jakby nie było fakt.
- Tak... A właściwie to wiesz może co się stało Fredowi, że zemdlał? - spytał Harry.
- Ktoś podał mu eliksir miłosny, a on miał uczulenie na jakiś jego składnik czy coś w tym stylu.
- Pewnie nie wiadomo kto za tym stoi?
Hermiona na te słowa pokiwała głową.
- Ale jak szłam do biblioteki, usłyszałam pewną rozmowę i sądzę, że to mogła być rozmowa o tej całej sprawie - powiedziała Gryfonka i opowiedziała przyjacielowi o tym.
Brunet wysłuchał jej uważnie.
- Masz choć cień podejrzenia kto to mógł być? - zapytał.
- Właśnie nie. Tam było bardzo ciemno, niewiele było widać i słychać zresztą też, Irytek harcował w klasie wyżej.
Harry spojrzał w ogień kominka, zastanawiając się nad słowami Hermiony.
- Jedno jest pewne - trzeba będzie uważniej obserwować towarzystwo w jakim obraca się Fred.
- Też tak sądzę - poparła go dziewczyna. - Ale chyba nie powiesz mi, że czekałeś tutaj tylko, aby poplotkować sobie o naszych "romansach"? - żażartowała Gryfonka, na co brunet zaśmiał się pod nosem.
- No cóż, poniekąd tak, ale prawda jest taka, że mamy do obgadania poważniejszy temat - odrzekł Harry. - Pamiętasz jak jakieś dwa tygodnie temu mówiłaś mi o swoim pomyśle, o tym, abym zaczął uczyć obrony magicznej innych uczniów? - spytał.
- Jasne, że pamiętam. Jednak ty byłeś do tego sceptycznie nastawiony, to sobie odpuściłam - rzekła Hermiona.
- No właśnie. Ja to przemyślałem i... uważam, że można by chociaż spróbować.
Szatynka na te słowa uśmiechnęła się promiennie i przytuliła swojego przyjaciela tak mocno, że przez chwilę miał problem ze złapaniem oddechu.
- Naprawdę? To wspaniale, Harry! Nie masz pojęcia ile to będzie dla nas wszystkich znaczyć! - zawołała radośnie dziewczyna. - Nie uwierzysz, ale kiedy szłam tutaj, spotkałam Trelawney i Umbridge podobno chce ją wywalić! Chce też podobno wprowadzić jakieś zmiany w Hogwarcie, więc przy okazji jej się sprzeciwimy!
Harry spojrzał na nią pytająco, więc opowiedziała mu o spotkaniu z Trelawney. Przez chwilę zastanawiała się czy też nie powiedzieć o jej dziwnych słowach, ale doszła do wniosku, że najpierw sama chce na spokojnie to przemyśleć.
- Późno już, obgadamy to jutro. Dosłownie padam ze zmęczenia, ty pewnie też?
Hermiona pokiwała głową i ziewnęła przeciągle.
Gryfoni wstali i udali się do wejść do ich dormitoriów. Przed przejściem do dormitoriów, Hermiona przystanęła i przytuliła mocno Harry'ego.
Chłopak się do niej uśmiechnął i spytał:
- Za co to?
- Za to, że jesteś - oznajmiła Hermiona radośnie. - Za to, że jesteś moim przyjacielem.
Kiedy już oboje mieli udać się do swoich sypialni, Harry rzekł:
- Ekhem... Hermiono, miałem ci przekazać, że Ron chce z tobą porozmawiać - oznajmił, a widząc niemrawą minę przyjaciółki, dodał - on naprawdę żałuje swojego zachowania, Hermiono. Tylko z nim porozmawiaj - poprosił.
Dziewczyna pokiwała głową, na znak, że się zgadza i życząc kolorowych snów brunetowi, udała się do swojego pokoju. Na szczęście Lavender i Parvati już spały. Jednak wiedziała, że się Gryfonkom nie wywinie i rano odbędzie się szczegółowe przesłuchanie na temat relacji jej i Freda. Szatynka zaśmiała się pod nosem. Przyjaźń jest naprawdę wspaniałą relacją. Pod każda postacią.

Kilka słów od Astry
 Na wstępie - Sorki gregorki za to malutkie spóźnienie, ale rozdział miałam napisany już w piątek, ale internet odmówił mi posłuszeństwa, dlatego stwierdzam zgon, bo umar, ale ożył i już jest ze mną, więc rozdział z szybkością rakiety ląduje na blogu!
Ależ żem namieszała! - no ja musiałam to po prostu napisać! Nie mogę się doczekać waszych spekulacji, podejrzeń, teorii spiskowych, któż to mógł znajdować się w owej klasie, o co chodziło ze słowami Trelawney i ogólnie czekam na wasze odczucia tu i teraz ^^
To taka mała przerwa rozdziałowa względem relacji Freda i Hermiony, ale i ja musiałam trochę odsapnąć od tych wyznań miłosnych, bo czułam, że się robi mdło.
Czy mogę dać wam jakąś podpowiedź? Czytajcie między wierszami. I spodziewajcie się niespodziewanego, bo ja nie mam zamiaru prowadzić tej historii prostymi drogami :)
Och, i zapomniałabym! 
Mam do was sprawę, a właściwie to chciałam się wyżalić.
Ostatni post zobaczyło ponad 150 osób, co cieszy mnie niezmiernie, ale liczba komentarzy była niezbyt adekwatna do wyświetleń.
Ja tu zgrzytam zębami i zastanawiam się, tworząc różne scenariusze, czy wam się podobało czy nie...
Albo wchodzicie na post i w ogóle go nie czytacie, albo nie podoba wam się to co piszę, albo czytacie i wam się podoba, ale nie chce wam się skomentować... I JA TAKICH SCENARIUSZY MAM JESZCZE WIĘCEJ! Okej, ja też jestem totalnym leniem, przyznaję się bez bicia, ale tak często sobie myślę "Czy to co piszesz nie jest idiotyczne?", "Może po prostu przestaniesz pisać, a nie będziesz użerać się z własnym sumieniem?". Mniej więcej takie myśli chodzą po mojej głowie, a wasze komentarze, nie ważne czy długie czy krótkie, niszczą we mnie to dziwne przekonanie. Chciałabym powiedzieć także, że aby komentować rozdziały na blogu, nie musicie mieć żadnego konta - co więcej - możecie komentować anonimowo! Jeśli więc, jesteś tutaj, czytasz to co piszę - proszę skomentuj. Do niczego oczywiście niczego nie zmuszam, ale opinie (nawet negatywne, oczywiście uzasadnione) dają mi moc do pracy, do pisania. To chyba by było tyle ode mnie. Jeśli spóźnię się z następnym rozdziałem o dzień czy dwa, to przepraszam bardzo, ale ostatnimi czasy tak strasznie wciągnęła mnie pierwsza część gry "Dragon Age", że po prostu nie potrafię się od niej oderwać (polecam przy okazji wszystkim! Jest świetna!). To tak jakby kogoś interesowało co robię, jak nie piszę rozdziałów :)

Rozdział ten chciałabym zadedykować Kate Potter, Eli A, Alice Lovegood, Gwiazdeczce 21, Tricii, Marcie Weasley - no po prostu moim stałym czytelniczkom. Dziewczyny - wasze komentarze zawsze wywołują na mojej twarzy ogromny uśmiech. Jak to powiedziała Hermiona do Harry'ego - Dziękuję, że jesteście <3

Pozdrawiam wszystkich cieplutko, mam szczera nadzieję, że pod tym rozdziałem ujawni się trochę moich do tej pory niekomentujących czytelników, bo prośbę pisałam z samego dna mojego serducha i zmotywujecie mnie szalenie, jeśli tak się stanie :)
~ Astrum Confusa





17 komentarzy:

  1. CZY WYŚCIE WSZYSCY POSZALELI?! ASTRUM DODAŁA TEN ROZDZIAŁ DWA DNI TEMU, A WY NIC A NIC!
    No wstyd mi za Was, czytelnicy naszej Wandy. A teraz mnie posłuchajcie. Tak dokładnie Ty, gostku, który czytasz śliczne rozdziały Astrum - natychmiast, mówię NATYCHMIAST klikaj mi tutaj przycisk "prześlij komentarz" i "anonimowy", jeśli już tak bardzo chcesz zostać takim cicho ciemnym. Ja osobiście też przepraszam, że tak późno dodaję komentarz (który o dziwo jest pierwszy! O MÓJ BOŻE LUDZIE ZAWIODŁAM SIĘ!), ale ten tydzień miałam tak zawalony, że o la Boga!
    Dobrze, koniec tego, mam nadzieję, że mój apel do Twoich czytelników dostatecznie zadziałał, Astrum i że zaraz pojawią się nowe komentarze:))
    I tak jak przeiwidziałaś, czas na moje teorie, ale mogą być one nawet myśli.
    Oczywiście, wspomnę, że ślicznie opisałaś wszystko:)) ale czas na burzę mózgów! A przynajmniej mojego!
    Kim na mego ojca są Ci ludziska?! Okej, okej, kilka pomysłów Kate Potter: "głos, który z pewnością znała", to od razu naprowadziło mi na Rona! Może zbyt przeiwydwalnie i cos czuję, że jeszcze z tym osobnikem nas zaskoczysz, ale stawiam na niego.
    Albo ktoś o kim nie była jeszcze mowa! Jakiś ciemniak, który pod koniec się pojawi z gadką "Ja go zabiłem!" - w sensie wiem, że (raczej) chłopcy mi się tu nie pozabijają, ale wiesz o co mi chodzi:') ale też podejrzewam, że się nie pozabijają, ponieważ owy tajniak z taką troską jakby rzekł o tym "uczuleniowy" składniku. I to mi znowu nasunęło na Rona, no bo w końcu brat bratem, co nie?
    I jakiś babsztyl mi się tu przyplątał! I uwaga, uwaga... czyżby to kapitan Gryffindoru, znany wszystkim jako Angelina Johnson?! O ile to jej prawdziwe imię! I co ty na to, Angelinka?! Hmmm??? Mam cię!
    Chociaż, chociaż... Johnson'ówna też niby taka "kocham Fredzia itd..", bo tamta dziewucha zaczęła się coś zbyt pewnie przechwalać itd... no takie tam sprawy.
    Kurcze, namieszałaś i to nie mało!
    Lecimy dalej, madame!
    Kurde, Astrum! Ja nie wiem, czy Tobie nie wystarczyło już wystarczającego namieszania?! Nie, nie, Ty oczywiście musiałaś poszpanować swoim przepieknym stylem pisania i opisywania i budowania napięcia, że jeszcze musiałaś dowalić tą Telawney! No do jasnej ciasnej, no! Mój mózg przypomina teraz wulkan po erupcji!
    Kurczaki, zacznę od tego, że świetnie opisałaś Sybillę! Jak przeczytałam tylko słowa "wiśniowe sherry" to od razu uśmiechnęłam się szeroko. Dla wytłumaczenia mojego "lubienia" tego trunku, powiem szybko, że moja ciotka (przyszywana, bardziej znajoma dziadków) ubóstwia sherry w każdej postaci i od razu mi się z nia skojarzyło:'))
    Ale wracając do Trelafela!
    Tak mi się podobała ta scena. Tak bardzo bardzo! W każdym najmniejszym i największym aspekcie, była wprost cudowna! Naprawdę, dialogi świetnie rozegrane, zabawne momenty i aaaaa! No to moja scena życia, to zdecydowane najlepszy moment rozdziału!
    I taka Kate, wesołe dziecko z sprawnym mózgiem, czyta sobie dalej, czekając na więcej śmiesznym tekstów pani profesor, a tu nagle bum! Mózg, oczy, głowa, włosy, brzuch, po porstu wsyztsko robi bum, gdy zaczęłam czytać przepowiednię!
    No w mordeczkę!
    Zacznę od tego, że tekst przepowiedni był piękny. Prze wielkie P, po wielke Y!
    ALe, ale, dzisiaj mało rozckliwiania nad stylem pisania, dzisiaj skupmy się na treści (i na pogadance motywacyjnej, ale to już potem. I nawet mi się nie waż jej nie czytać! To Cię, Astrum nie ominie!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu... moja duma cierpi...

      Kurde flak, nawet nie wiem co myśleć! Powiem tylko, że mnie już tą zgrozą napełniłaś i czekam na więcej, jak tylko to rozwiniesz, bo cos czuję, że dziewczyno zaszalejesz!
      No i rozmowa z harrym, no! <333 kocham go:)))
      A teraz.... Nie Astrum, nie! Zostawaj mi tu i czytaj komentarz to końca! Odsuń palec (albo myszkę) od tego czerwonego x na ekranie, zostajesz ze mną!
      Kilka słów od Kate
      Spóźnienie wybaczam, w końcu z komentarzem też się spóźniłam:') luzik arbuzik:))
      Czasem trzeba odetchnąć od love stroy i całkowicie Cię rozuemiem:))
      Gratuluję 150 wyś.!
      I teraz czas Ci przemówić do tego łba, co nam wymysla te genialne historie! Może nie jestem tak genianlnym psychologiem jak Ty, ale może mi się uda Ci w tej głowie porządnie poukładać. I nawet uzyję Caps Locka!
      A więc
      WANDO/ASTRUM/ŚLIZGONKO/IRYTKU! i inne wcielenia
      POSŁUCHAJ MNIE UWAŻNIE, BO NIE BĘDĘ SIE POWTARZAĆ (ale znając Ciebie, niewierzący czasem w siebie Ty mój pisarzu, pewnie będę)! CUDOWNIE PISZESZ, A KAŻDY ROZDZIAŁ JEST NOWYM ZASKOCZENIEM, NOWĄ DAWKĄ EMOCJI, NOWYMI ZAKOCHANIAMI W POSTACIACH, NOWYM 8 CUDEM ŚWIATA!
      I tak jak zgadzam się z Twoją weną, to mam ochotę zdzielić Cię w głowę za te infantylne myśli! Jak możesz myśleć, że cos może nam się nie podobać albo myśleć, że to jest idiotyczne! Astrum! Świetnie piszesz i nie możesz o tym zapominać! Wszyscy tutaj wchodzą, bo kochają Twoje opowiadania, a Ty mi tu w siebie wątpisz! Te 150 wyś pokazują, że wiele znaczysz dla każdego anonimowego czytelnika i (uwaga, posłodzę Ci jak nie wiem co) DLA MNIE! Dlatego mam nadzieję, że po raz ostatni czytałam o jakiś wątpliwościach!
      Dziękuję Ci za dedykację, Astrum<3
      Zyczę weny i czekam na więcej!
      Baj baj
      ~Kate

      Usuń
    2. Pseplasam :( Nie bądź zła, mamo...

      Usuń
  2. Jestem, jestem! Wiem, że już trzy dni, ale przed wczoraj wróciłam z trójmiasta i cały wczoraj dzień spędziłam oglądając " Chirurgów ", tak jakby Cię obchodziło co robię poza pisaniem^^
    A teraz rozdział. Dziewczyno, co to miało być ja się pytam??? kto to był w tej klasie? Ja strzelam, że to była Angelina i ( teraz dostanę baty od fanów Rona), Ron. Angelina się zakochała we Fredzie, a Ron jest na niego wściekły. Chyba, że to był Lee, za którym nie przepadam i za każdym razem jak są takie sytuacje, że nie wiem o kogo chodzi, a wydaje mi się, że to będzie ktoś bliski bohaterom i że będzie złym charakterem oczywiście, to wkręcam właśnie go.
    Coś ty wymyśliła z tą przepowiednią? Wydaje mi się, że z tym złamanym sercem i wyborem chodzi o Freda i Rona, ale śmierć i grozą i zapomnianą melodią to nie mam pojęcia o co chodzi :/
    Nie dziękuj, nie ma za co. To sama przyjemność czytać takie cudeńka jak twoje :*
    Pozdrawiam, życzę czasu i weny
    Ela^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze bardzo dziękuję za dedykację ^^ Piszesz świetnie więc nawet nie myśl, że piszesz źle.
    Po drugie przepraszam,że dopiero teraz komentuję, ale całe zamieszanie związane z testami i wszystko co po nich było, nie pozwoliło mi wejść i przeczytać :,(
    Po trzecie rozdział świetny.
    Kto był w tej klasie? Według mnie dziewczyną była Angelina, bo jest zazdrosna o Freda. Ale na chłopaka nie mam pomysłu. To na pewno ktoś bliski bliźniakom.
    Pierwszy raz Trelawney była odebrana prze zemnie w pozytywny sposób.
    I o co chodzi z przepowiednią? Kogo chcesz uśmiercić?
    Czekam na kolejny i weeeny! :*
    ~gwiazdeczka

    OdpowiedzUsuń
  4. UWAGA UWAGA NIESPODZIANKA DNIA!
    To ja Kate Potter:')
    Na początku Przepraszam ze Ci robie jakieś nadzieje ze jakiś anonimek cos napisał ale ta sprawa musi być natychmiast poruszona.
    25 kwietnia? Mówi Ci to coś? Dokładnie,właśnie wtedy dodałas ten rozdzialik a dzisiaj jest... hm...18 dni później! (czyli 13 maja;))
    Ja grzecznie prosze o rozdział!
    Dziękuję za uwagę życzę zdrowia weny i czasu<3
    ~Kate

    http:// fremioneczytowogolemozliwe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej dopiero co trafiłam na Twoje fremione i naprawdę fajnie piszesz^^ dodaj szybko rozdział bo nie mogę się doczekać! Podpisuje się pod komentarzem Kate Potter
    Weny;*

    OdpowiedzUsuń
  6. CHOLERA JASNA ASTRUM NA RUDE WŁOSY WSZYTSKICH WEASLEY'ÓW!
    CZY TY DZIECIAKU ZDAJESZ SOBIE SPRAWĘ, ŻE MINĄŁ MIESIĄC?! JUTRO 25 MAJA A DODAŁAŚ ROZDZIAŁ 25 KWIETNIA, HELLOŁ TO MY!
    Jeśli chcesz zrobić jutro wielki miesięczny come back, to wiedz, że czekam, MY WSZYSCY, czekamy! I dziękuję Pani Anonimowej (bądź Panu), że wreszcie jakiś człowieczek się odważył i możliwe, że dzięki niej dodasz rozdział:))))
    A TAKŻE TY, TAJEMNICZA OSOBO, KTÓRA TERAZ WCHODZISZ NA TEGO BLOGA NATYCHMIAST KOMENTUJ MI TUTAJ,JESLI CHCESZ, BY ASTRUM WRÓCIŁA DO ŻYWYCH!!!
    Dziękuję za uwagę, przepraszam za spam (choć w sumie to nie przepraszam, bo może zauważysz, że ktoś *chrząknięcie* czeka na Ciebie) i mam nadzieję, że już niedługo do nas wrócisz, moja droga:))
    Twoja najwierniejsza i najcierpliwsza (no dobra, cierpliwa nie jestem) i spamująca jak nie wiem co
    ~Kate:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Wciągająco piszesz czekam na więcej dodaj szybko^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Brawo ja! Nadrobiłam czytanie *tutaj rozlegają się brawa i oklaski * i muszę Ci powiedzieć, że sprawiłaś, że poczułam się znowu młoda (powiedziała osiemnastolatka:P), a poprzez młoda rozumiem, że poczułam się znowu tak jak podczas pisania Kanarkowej Kremówki, bo W Twoim stylu czasami widzę podobiznę do swojego, przez co uwielbiam to co tworzysz, bo odnajduje w tym trochę swojej zagubionej weny i chwała Ci za to. Twins <3
    A wracając do Twojej twórczości to ten rozdział (zarówno jak pozostałe, których czytanie dzisiaj nadrobiłam) są niezwykle wciągające. Czytam, czytam i oderwać się nie mogę. Nawet nie wiesz jaką miałam zawiedzioną minę jak zorientowałam się, że nie ma kolejnego rozdział! Ty zła kobieto!
    W tym rozdziale moje serce skradły rozterki Hermiony, to nadawało jej takiej kanonowości. Niby chciałaby, ale rozum mówi, że nie powinna, więc stara się z tym walczyć. To takie kochane. I to jak Fred za wszelką cenę stara jej się utrudnić to logiczne postępowanie. Po prostu cudo!
    Czekam na więcej i życzę Twoją tradycją - inspiracji;)
    PS Jeśli możesz to informuj mnie o nowych rozdziałach w Sowiarni, bo moja pamięć na starość szwankuje :p
    PS2 U mnie również nowy rozdział, więc zapraszam do czytania i komentowania <3
    fremione-w-otchlani-marzeń.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Z OKAZJI DNIA DZIECKA ZROB MI PREZENT I WSTAW ROZDZIAŁ TY ZŁO WCIELONE! O zgrozo dzisiaj jest 1 czerwca!!! Astrum wracaj do nas:(((
    ~ Kate

    http://fremioneczytowogolemozliwe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Astrum Astrum Astrum Astrum Astrum Astrum Astrum Astrum
    CZY TY WIESZ CO SIĘ DZIEJE Z MOIM SERCEM? No właśnie ja też nie bo JUZ NIE MAM SERCA BO MI WYBUCHŁO Z TESKNOTY ~Kate
    Ps specjał Ci dałam u mnie w rozdziale :')) może to Cię skłoni do powrotu do nas

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana Astrum kiedy nowy rozdział?
    Nie mogę się go doczekać.
    Może dałabys radę go dodać przed końcem roku? ^^
    ~gwiazdeczka

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy coś nowego ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Niedługo następny miesiąc!!! ASTRUM WEŹ SIĘ W GARŚĆ DDZIEWCZNO czekamy i tęsknimy za Tobą:'(( halo halo wróć!
    ~ Kate

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Astrum! Ja nadal czekam na Twój powrót! Jak nawet taki stary Fremionowy shiper jak ja powrócił do pisania to tym bardziej pora na Ciebie :D
    Wiecznie wierna fanka
    Marta Weasley

    OdpowiedzUsuń