sobota, 5 marca 2016

Rozdział 7

Fred wracał z lochów. Nie był zmęczony czy znużony, po prostu znudzony. Włóczył nogami po podłodze, idąc w stronę Wielkiej Sali. Ciągle intrygował go ten zapach. Nie mógł mu wyjść z głowy. Właściwie nie zastanawiał się nigdy na tym jakie wonie mu się podobają. Jednak kiedy przypominał sobie to słodkie połączenie wanilli, jaśminu i zapachu pergaminu, to po prostu coraz bardziej przekonywał się do niego. Swoją drogą czy to nie zabawne? On, chłopak który stroni od książek jak się da, nagle dowiaduje się, że podoba mu się zapach pergaminu? To co najmniej dziwne. Zresztą reszty woni też nie umiał racjonalnie wytłumaczyć.
Chłopak prowadził tak ze sobą monolog wewnętrzny, gdy dotarł do Sali Wejściowej. Było tam wielu uczniów, zmierzających do Wielkiej Sali. W tłumie dostrzegł George'a w towarzystwie Katie Bell. Dziewczyna uśmiechnęła się do Freda, a i on odwzajemnił uśmiech. Chwilę potem spostrzegł wzrok brata i momentalnie stracił humor. Bliźniak ciągle był na niego zły za tamten incydent w Sowiarni. Fredowi bardzo brakowało towarzystwa brata, ale przecież nie będzie go przepraszać za coś czego nie zrobił! Co to, to nie! I wtedy go olśniło. Dziwił się, że wcześniej na to nie wpadł. Musi po prostu znaleźć osobę odpowiedzialną za złapanie go z wynalazkami. Może wtedy George zapomni o jego pomyłce.
***
Hermiona Granger siedziała z Harrym na obiedzie w Wielkiej Sali. Ron siedział obok niej, co wcale się jej nie podobało, ale usiadła obok chłopaka na prośbę Harry'ego, który już nie mógł znieść sprzeczki przyjaciół. Dziewczyna ciągle jednak nie odzywała się do jednego z przyjaciół.
- Hermiono, przepraszam, wiesz o tym... - próbował przeprosić Hermionę Ron.
- Nie mnie przepraszaj, tylko Freda.
- ale wiesz, że...
- żadne "ale", Ron. Przeproś Freda. Wtedy pogadamy - dziewczyna była nieugięta.
W tej chwili do sali wszedł Fred z Lee Jordanem. Wyglądał na trochę przygnębionego, ale w gruncie rzeczy radosnego.
- No mówię ci Lee, to nie ja. Musimy mu tylko to jakoś udowo... - przerwał nagle Fred, gdy stanął przy miejscu gdzie siedzieli Harry, Ron i Hermiona. Stał tak przez chwilę, patrząc się tępo w przestrzeń, po czym popatrzył na stół i usiadł przy Hermionie.
Harry i Hermiona byli tym bardzo zaskoczeni, a Ron tylko patrzył się na brata tajemniczo.
- Fred, nie idziesz tam, do reszty naszej klasy? - zapytał Lee.
Weasley lekko pokręcił głową spojrzał na koniec stołu Gryffindoru. Siedziała tam Angelina z jej koleżankami, która wpatrywała się w chłopaka jak w obrazek.
Lee tylko wzruszył ramionami i poszedł w głąb Wielkiej Sali.
Fred nagle jakby się ocknął, bo drgnął lekko i powiedział:
- Cześć Hermiono, Cześć Harry i... Cześć Ron.
Dwójka przyjaciół odpowiedziała mu entuzjastycznie, a brat chłopaka tylko bąknął pod nosem krótkie "hej".
Jeden z bliźniaków po chwili najwyraźniej odzyskał dobry humor, bo zaczął gawędzić z Ginny, która się właśnie do nich przysiadła. Atmosfera wśród przyjaciół była już bardzo rozluźniona, tylko Ron wydawał się ciągle obrażony na cały świat. Harry próbował porozmawiać z nim o Quidditchu, ale chłopak ciągle obserwował Freda i Hermionę.
- Słyszałeś o tym, że nowy kapitan Puchonów podobno ma nową taktykę? Ej, Ron, może tak zaczniesz mnie słuchać? - zapytał zirytowany Harry.
- Eh, coś mówiłeś? - spytał zdezorientowany Ron.
Harry tylko pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Tak, coś mówiłem. Może przestaniesz się na nich gapić?
- Przecież się nie gapię...
- Nie, skąd...
Rudowłosy tylko westchnął ciężko i rzekł:
- Masz rację, powoli zaczynam wariować. Nie powinienem wtedy naskakiwać na Hermionę. Naprawdę zależy mi na jej przyjaźni - szepnął do przyjaciela.
- Wiem, widzę to. Dlaczego po prostu nie przeprosisz Freda?
- Och, już to widzę "Cześć Fred, chcę cię przeprosić za to, że wydaje mi się, że podrywasz Hermionę i ona uważa moje spostrzeżenia za strasznie dziecinne". O to ci chodziło? - zapytał sarkastycznie Ron.
Harry spojrzał na przyjaciela wyrozumiale.
- No, nie brzmi to najlepiej, ale chyba warto spróbować?
- Tak, spróbuję. Potem...- bąknął Ron od niechcenia.
***
Hermiona przysłuchiwała się rozmowie Ginny i Freda. Chciała porozmawiać z Harrym, ale kątem oka widziała, że rozmawia o czymś z Ronem szeptem i mogła założyć się o galeona, że rozmowa dotyczy tego, że Fred obok niej usiadł.
- No mówię ci Ginny, to nie ja. Uważam, że George też o tym wie, ale mimo wszytko jest na mnie zły za ten incydent. Może jak złapię tego co nas wkopał, to mój kochany braciszek przestanie się dąsać - powiedział sarkastycznie rudowłosy.
- A wiesz może kto to mógł być? - zapytała ruda.
Chłopak nagle zmarkotniał i pokręcił głową.
- Nie mam pojęcia. Niby kto miałby jakiś powód do zrobienia tego?
Hermionę nagle olśniło. Nie zwracając uwagi na to, że właściwie do tej pory nie udzielała się w rozmowie, powiedziała:
- Malfoy.
Rodzeństwo spojrzało na nią zdziwione.
- Co? - zapytała Ginny.
Szatynka spojrzała na nią dziwnie uśmiechnięta.
- To mógł być Malfoy. Pomyślcie, miał powód. Zamieniliście go w kanarka i groziliście, że komuś o tym powiecie.
Fred spojrzał na dziewczynę z coraz szerszym uśmiechem na twarzy.
- Kurczę, Hermiono, możesz mieć rację! Dlaczego ja na to nie wpadłem? - rzekł rudowłosy.
- Też sądzę, że możesz mieć rację - poparła brata Ginny.
Do rudej nagle podszedł jakiś chłopak z Ravenclawu, przywitał się z nią i razem udali się w stronę wyjścia z sali.
Fred zaintrygowany, odprowadził ich wzrokiem, po czym zapytał:
- Kto to jest?
Hermiona tylko uśmiechnęła się pod nosem i powiedziała:
- Michael Corner, jest z Ravenclawu i chodzi z Ginny - rzekła - Oj, nie, nie nie! Obiecałam Ginny, że nikomu tego nie powiem - zaczęła panikować szatynka, zasłaniając sobie usta dłonią.
Rudowłosy zaśmiał się szczerze na widok zmartwionej Hermiony. Była wtedy taka... słodka? Nie, po prostu rzadko widział tą dziewczynę w takim nastroju. To tylko przez to się zaśmiał.
- Nie bój się, nikomu nie powiem - obiecał chłopak.
- Naprawdę? - zapytała ucieszona Hermiona.
- No, nie powiem nikomu, że wiem to od ciebie - powiedział Fred.
Szatynka tylko spojrzała się na chłopaka krzywo i dała mu kuksańca w bok.
- Wcale nie bolało. Powinnaś się bardziej postarać - szepnął Fred.
Hermiona spojrzała na niego zmrużonymi oczyma i rzekła, niby chłodnym tonem:
- Bo nie miało. Teraz dopiero cię zaboli - powiedziała i z całej siły dała mu sójkę w bok.
Fred syknął i zgiął się lekko.
- Nieźle, nieźle, ale jeszcze musisz poćwiczyć - powiedział chłopak rechocząc.
Dziewczyna tylko wywróciła oczami.
Nagle, jakby się teleportował, pojawił się przy nich Ron, który spytał:
- Hermiono, mogę z tobą porozmawiać?
Szatynka ciągle rozdrażniona zachowaniem Freda, spojrzała na jego brata i powiedziała:
- Emm.. Okej - już chciała powiedzieć "Najpierw przeproś Freda", ale przecież on siedział obok i to by dziwnie zabrzmiało w tej sytuacji.
- Może nie tu... - zaczął młodszy z braci.
Fred przestał się śmiać i spojrzał na Rona podejrzliwie. Ciągle w humorze do żartów, złapał Hermionę za dłoń i powiedział słodkim głosem:
- Mów tutaj braciszku, my ze swoim mysiem pysiem, nie mamy przed sobą tajemnic - po tych słowach zaśmiał się pod nosem.
Hermiona spojrzała na niego wielkimi oczyma ze zdziwienia, a Ron spiorunował go wzrokiem.
- Dobra, już idę - oznajmiła dziewczyna i spojrzała się dziwnie na Freda. Już wstawała od stołu, gdy poczuła, że ktoś ją łapie za nadgarstek i przyciąga z powrotem na miejsce.
- Mogę powiedzieć ci coś dziwnego? Ładnie pachniesz - szepnął Fred do szatynki i puścił jej nadgarstek.
Hermiona spojrzała na niego wprawiona w osłupienie. Nie wiedziała czy go zbesztać za to zachowanie, czy zaśmiać się razem z nim. Jedno było pewne - słowa chłopaka bardzo ją zawstydziły i praktycznie całe policzki miała pokryte rumieńcem.
Ron też był czerwony na twarzy, ale raczej ze złości. Złapał dziewczynę za ramię i szybko wyszedł z nią z sali.
- Czy wszystkim Weasleyom odwala? To jakieś zaraźliwe? - zapytał zaskoczony zachowaniem Freda, Harry.
Chłopak, jakby dopiero teraz do niego doszło co zrobił, spojrzał na niego zakłopotany i wzruszył tylko ramionami.
***
Fred idąc do Pokoju Wspólnego był bardzo zmieszany. Wtedy podczas obiadu, chciał zażartować z Rona, nie z Hermiony. Widział jak jego brat spogląda na dziewczynę i chciał go tylko wkurzyć. Cóż, udało mu to się, ale szatynka z pewnością teraz myśli, że jest strasznie dziecinny i ma dziwne poczucie humoru. Szkoda, że tam z nim nie było George'a, który w porę zdzieliłby go twarz, zanim powiedziałby te "pseudo śmieszne rzeczy". Jednak z bratem, przecież się do siebie nie odzywają. 
Chłopak był na drugim piętrze, gdy usłyszał jakieś szmery w bocznym korytarzu. Nie ma co ukrywać, Fred z natury był ciekawski, więc poszedł do końca korytarza i nadstawił ucha. Wychylił głowę zza kolumny i zobaczył Rona wraz z Hermioną, siedzących obok siebie na ławce. Nie wiedział dlaczego, ale poczuł gdzieś wewnątrz siebie ból na ten widok. Otrząsnął się szybko na to spostrzeżenie. Spędzał przez te wszystkie lata tyle czasu z Hermioną, że pokochał ją jak siostrę i po prostu było mu żal jej, że musi uganiać się z takim idiotą jakim jest Ron. To po prostu braterska troska i współczucie. Nic więcej.
- Hermiono, przepraszam za tamto. Nie byłem sobą. Nie powinienem wtedy tego mówić - przepraszał Ron.
Fred stał tyłem do filaru, przysłuchując się słowom brata. Odwrócił się i znów spojrzał w ich stronę. To co zobaczył, bardzo nim wstrząsnęło. Poczuł jakby jakiś nieprzyjemny wstrząs elektryczny przeszedł przez jego ciało. Zobaczył Rona, który głowę miał opartą o ramię Hermiony, a ręce mieli splecione razem. Jego jedynym pocieszeniem mógł być fakt, że dziewczyna wyglądała jakby ta sytuacja niezbyt jej odpowiadała. Siedziała spięta i wcale nie patrzyła się na Rona.
- Powinieneś przeprosić swojego brata, nie mnie - oznajmiła szorstko, odsuwając się od chłopaka.
Rudowłosy na te słowa wyraźnie posmutniał.
- Nawet po tym co zrobił w Wielkiej Sali? - zapytał Ron.
- Przyznaję, jego zachowanie mi też się nie spodobało, ale on nie rzucał jakiś bezpodstawnych oskarżeń w twoją stronę - powiedziała Hermiona.
Ron tylko westchnął i powiedział:
- Wiesz, że taki nie jestem Hermiono. Wydaje mi się, że coś do ciebie czuję. Nie zbywaj mnie tak - powiedział Ron, a Fred ciągle siedzący za kolumną, dostał odruchu wymiotnego.
- Najpierw przeproś swojego brata - powtórzyła zirytowana dziewczyna.
- Czyli mam rozumieć, że jak go przeproszę, to... to mam jakieś szanse u ciebie, Hermiono? - zapytał niepewnie Weasley.
Szatynka spojrzała na niego łagodniej.
- Nie myśl, że zapomnę to co powiedziałeś, ale spróbuję ci to wybaczyć - oznajmiła dziewczyna i lekko uśmiechnęła się do chłopaka.
Ron rozradowany ze zmiany nastroju szatynki, bez większego zastanowienia przyciągnął ją do siebie i lekko pocałował ją w usta. Hermiona przez chwilę wyglądała jakby chciała odepchnąć od siebie chłopaka, ale po chwili zastanowienia oddała pocałunek.
Fred widząc tą scenę zza filaru, miał wrażenie jakby całe jego wnętrze posypało się w jednej chwili. Już dłużej nie mógł udawać, że to wszystko jest tylko próbą wkurzenia brata i braterską miłość. Czy brat widząc swoją "siostrę" całującą się z jakimś chłopakiem miałby ochotę doskoczyć do nich, zdzielić amanta łopatą w twarz i w dodatku SAM ZACZĄĆ CAŁOWAĆ DZIEWCZYNĘ? Ten ostatni punkt definitywnie nie pasował do braterskiej miłości. Właśnie w tamtej chwili doszło do Freda, że żywi jakieś poważniejsze uczucia do młodej Gryfonki. Może to tylko zauroczenie, a może coś więcej? Kto wie?
To co zobaczył, tak nim wstrząsnęło, że osunął się na ziemię. Spojrzał w stronę Gryfonów. Przestali już się całować, a dziewczyna patrzyła na Rona tajemniczo. Na to co zdarzyło się potem, żaden chłopak nie był przygotowany. Hermiona uśmiechnęła się słodko do chłopaka i wymierzyła mu policzek. Ron jęknął, Fred zaśmiał się za kolumną, a szatynka ciągle słodko się uśmiechała.
- Za co? - zapytał Ron z wyrzutem.
- Za to, że mnie nie słuchasz. Miałeś najpierw przeprosić Freda, a dopiero potem "dyskutować" - powiedziała ozięble - Nie lubię chłopców, którzy nie liczą się z moim zdaniem. Zapamiętaj to - powiedziała i odeszła w stronę schodów.
Ron siedział w tamtym miejscu jeszcze przez chwilę, a jego brat zastanawiał się niby za co to chłopak powinien go przeprosić. rudowłosy siedzący na ławce nagle wstał i zaczął zmierzać w stronę korytarz przy którym siedział Fred. Starszy chłopak szybko wstał z posadzki i już miał zamiar się stamtąd zmyć, kiedy Ron wyszedł z korytarza. Popatrzył przez chwilę podejrzliwie na brata, po czym powiedział:
- Co ty tu robisz?
- Stoję Nie widzisz - odszczekał bratu Gryfon - Swoją drogą czekam na przeprosiny - dodał.
Twarz młodszego z chłopaków nagle przybrała gniewny wyraz.
- Podsłuchiwałeś - warknął Ron. To nie było pytanie. To było stwierdzenie.
Fred prychnął.
- Może tak, może nie. Nic ci do tego - powiedział.
- Podrywasz Hermionę - kolejne stwierdzenie.
- Nic ci do tego - warknął coraz bardziej rozzłoszczony chłopak.
- Tylko, że będziesz miał problem, bo to ja się jej podobam - kontynuował Ron ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy.
Fred na te słowa zaśmiał się szczerze.
- A co ty, Trelawney? Skąd to niby możesz wiedzieć? Zresztą, wybacz, ale nie często widzę dziewczynę, która wyraża swoją miłość uderzeniem w twarz - odpowiedział zgryźliwie.
- To tylko chwilowy konflikt. Muszę tylko...
- ... mnie przeprosić. Swoją drogą jestem ciekaw co takiego o mnie powiedziałeś, że musisz mnie przepraszać.
Ron momentalnie stracił swoją pewność siebie.
- Po prostu bylem zazdrosny o Hermionę i...
- ... wmawiałeś wszystkim tak jak teraz mnie, że ją podrywam? - zapytał Fred ze zniesmaczoną miną.
Jego brat nie odpowiedział, nawet nie kiwnął głową. Po prostu stał i niepewnie przyglądał się własnym butom.
- NA RAZIE jestem tylko przyjacielem Hermiony i nie staram się nikomu wmówić, że się jej podobam czy, że jestem jej chłopakiem. jeśli mam być szczery, to sądzę, że nawet Filch ma większe szanse u niej niż ty. Nie powiem, Hermiona ostatnio mnie zaintrygowała swoją zmiana nastawienia do wielu rzeczy i ogólnie charakterem, ale na dzień dzisiejszy tylko tyle mogę powiedzieć. Nawet jej współczuję, że musi spędzać czas z takim zazdrośnikiem jak ty. I na wypadek gdybyś próbował - nie mam zamiaru przyjmować twoich oklepanych przeprosin, tylko dlatego, żeby Hermiona znów z tobą rozmawiała. Straszny się się zrobił z ciebie buc, Ron - powiedział Fred z pogardą i ruszył w stronę Pokoju Wspólnego. Pierwszy raz przyznał światu i sobie, że Hermiona nie jest mu obojętna. Był z tego faktu bardzo dumny.Dziewczyna nie jest łatwą osobą z charakteru, wiedział, że będzie musiał użyć całego swojego sprytu i uroku, aby Gryfonka spojrzała na niego pod kątem domniemanego chłopaka, a nie tylko irytującego żartownisia. Coś jednak czuł, że to będzie gra warta swojej ceny.
***
Ron stał tak oniemiały, patrząc na oddalającego się brata. Zawsze mieli z Georgem pstro w głowie i ogólnie nie byli dla niego zbyt mili, ale przed chwilą Fred oficjalnie przyznał, że jest jego rywalem. Ron był na siebie bardzo zły za to co co powiedział w towarzystwie Hermiony, ale okazało się, że miał rację. Już sam zaczął sobie wmawiać, że jest zbyt zazdrosny. A tu proszę! Jego brat miał do wyboru dziesiątki, jeśli nie setki dziewcząt i akurat musiał się zainteresować się Hermioną. No genialnie. A może jednak to był tylko jego żart? Może chciał tymi słowami po prostu zrobić Ronowi na złość? Oby. Rudowłosy zaakceptowałby gdyby dziewczyna powiedziała mu "Przepraszam Ron, ale ja kocham kogoś innego". Pewnie poczułby się podle, ale pogodziłby się z tym. Zgodziłby się z każdym jej wyborem, tylko nie z  Fredem. On jest jednym z tych chłopaków, którzy bawią się uczuciami innych. Rozkochałby ją w sobie i zostawił. Ron nie chce, przecież, żeby jego przyjaciółka cierpiała. Co do jego zachowania - po prostu zazdrość i złość na brata zaślepiła go. Jedno wiedział na pewno - nie pozwoli mu zranić Hermiony.
***
Wieczorem zmęczony Fred wracał zmęczony z kolacji. Był już na szóstym piętrze, gdy poczuł, że ktoś go przytula.
- Cześć Freddie - powiedziała Angelina.
Chłopak tylko się wzdrygnął i odsunął od dziewczyny.
- Mówiłem żebyś tak do mnie nie mówiła - syknął cicho.
Gryfonka zawahała się.
- Dlaczego? Już mnie nie kochasz? - zapytała.
Fred warknął na nią, żeby się uciszyła.
- Nie kocham cię ani nie kochałem nigdy. Mówiłem ci, że to był żart - oznajmił chłopak.
Dziewczyna szczerze się zaśmiała.l
- Mogłeś wymyślić jakiś bardziej oryginalny tekst, żeby mi to powiedzieć, ale już nie musisz udawać. Ty też mi się podobasz, Fred - powiedziała i oplotła dłonie na jego szyi. Chłopak odskoczył zdegustowany.
- To był tylko żart George'a! Zrozum to w końcu!
Angelina splotła ręce na klatce piersiowej i z niemrawą miną słuchała Weasleya.
- Od kiedy to robisz to co ci każe twój brat? - zapytała podejrzliwie.
- To było pod względem sprawdzenia naszego wynalazku. Powiedziałbym ci więcej, ale i tak nie uwierzysz. Z pretensjami proszę do mojego ukochanego braciszka.
- Proszę, Fred. Chociaż spróbujmy. W weekend jest wypad do Hogsmeade. Proszę, ten jeden raz idź tam ze mną. O nic więcej nie proszę - oznajmiła Angelina błagalnym tonem.
Rudowłosemu chyba pierwszy raz zrobiło się żal dziewczyny. Jednak nie mógł dawać jej złudnych nadziei. Nic do niej nie czuł.
- Angelino, posłuchaj mnie uważnie - zaczął - jest mi naprawdę źle z faktem, że George tak sobie z nas obojga zażartował. Jednak ja nic do ciebie nie czuję. Nie chcę cię zranić. Jesteś naprawdę genialną przyjaciółką, ale tylko przyjaciółką. Poszedłbym z tobą do Hogsmeade, ale... ale już się z kimś tam wybieram.
Oczy dziewczyny momentalnie się zaszkliły. Próbowała udawać niewzruszoną tym wyznaniem, ale niezbyt jej to wychodziło.
- A... A z kim tam idziesz? - zapytała łamiącym się głosem Angelina.
Fred lekko spanikował, bo przecież z nikim na razie się nie wybierał do wioski. Sam nie wiedział dlaczego, ale powiedział pierwszą osobę, która przyszła jej do głowy.
- Z Hermioną Granger - oznajmił.
Wtedy Angelina zaczęła płakać, ale starając się powstrzymać. Niewiele wychodziło z jej starań.
- To... To... Ty coś do niej czujesz prawda? Ja... Ja... widziałam to w Wielkiej Sali. Dlaczego ona a nie ja? - zapytała przez łzy.
Fred zirytował się już kompletnie. Dlaczego wszyscy dookoła uważają, że podrywa Hermionę? To co będzie jak on naprawdę zacznie ją podrywać?
Chłopak nie chciał już dłużej dyskutować z dziewczyną, bo ta rozmowa prowadziłaby donikąd. Pocieszył ją chwilę, a potem powiedział, że musi iść napisać wypracowanie na Transmutację. Każdemu wydawałoby się to dziwne, bo, przecież bliźniacy byli znani ze swojego olewania prac domowych, jednak Angelina była chyba zbyt oszołomiona, żeby to przeanalizować. Fred idąc w stronę biblioteki, myślał o tym, że te wszystkie dziewczyny go kiedyś psychicznie wykończą.

Kilka słów od Astry
Witajcie, witajcie! Kolejny rozdział za wami, więc czas na kilka słów ode mnie. Wena obraziła się na mnie i siedzi w kącie, więc ten rozdział był tworzony praktycznie bez jej udziału. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że robię z tej historii jakiś brazylijski serial, w którym w jednym odcinku główna bohaterka rzuca się w ramiona jednego chłopaka, a w następnym innemu. Nie wiem co o tym sądzić, czekam na wasze opinie. To miało być Fremione, a ja robię Romione (za którym przecież nie przepadam!). Nie wyżywajcie się na Ronie, bo ja naprawdę nie mam zamiaru robić z niego jakiegoś gwałciciela. Naprawdę. Zachowanie Rona świadczy tylko o jego zazdrości. nie zakładajcie z góry, że będzie czarną owcą opowieści.
Dobra, koniec ględzenia. Rozdział będzie... Sama nie wiem kiedy, ale za niedługo. Teraz jak mi się wydaje, akcja będzie się rozkręcać i cóż, cierpliwości^^




5 komentarzy:

  1. AAAAAAA DAJ MI MINUT KILKA PRZECZYTAM JESZCZE RAZ I DOJDĘ DO SIEBIE, I KOMENTARZ POLECI JAK HARRY NA MIOTLE!:'))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ok, ochłonęłam. Lecimy z koksem, w miarę po kolei postaram się, byś nadążyła za moim szaleńczym tokiem myślenia:')
      1. ojej tak mi smutno, ze bliźniacy są pokłóceni! Ten George mógłby przejrzeć na oczy i gdyby nie to, że gościa kocham to dawno powinien już szukać sobie miejsca pod ziemią! Przecież wiadomo, że to nie Fred!
      PS WIEDZIAŁAM ZE TO MALFOY FRETKA PRZEBRZYDŁA
      2. scena w Wielkiej Sali:'))) masz na sumieniu moje gardło, bo mam zapalenie krtani i mam zakaz mówienia, ale jak przeczytałam ten moment to zaczęłam się tak panicznie śmiac, że moja mama przybiegła, bo myślała że się duszę:'))) a teraz nie mogę poiwedziec ani słowa znowu hahah;) ale zostawmy temat mojego zapalenia - chodziło mi o to, że mnie rozbawiłaś prawie do łez, między innymi: "Mów tutaj braciszku, my ze swoim mysiem pysiem, nie mamy przed sobą tajemnic". To było cudne hahaha ach ten Freddie<3 i o tym, że ładnie pachnie też było urocze(bo Fred, z mózgiem sklątki tylnowybuchowej nie domyśla się nadal:///) +komentarz Harry'ego - im już dawno odwaliło, Potterku kochany:')
      3. Dzieciaku wredny ty się ciesz, że w Wielkiej Sali straciłam głos, bo myślałam, ze zacznę krzyczeć, czytając dialog między Ronem a Hermioną, a dokładniej moment tego... uwaga... *głośne przełknięcie śliny* ... pocałunku! aaaaa nie wierzę! no aż nie! Wnioskując po przemyśleniach Rona on potem będzie ja ochraniał itd... przynajmniej tak mi podpowiada kobieca intuicja, a ona nigdy się nie myli.... chyba:/
      No ale to było słodkie - te kroki postepowania brata, które przemieniły się w kroki postepowania zazdrosnego chłopaka haha po prostu dla Freddie'go serduszko<3 właśnie! rozmowa miedzy Fredem a Ronem to cudo hahah znowu zaczęłam się smiać( bez głosu, no ale cóz poradzić)przy :"A co ty, Trelawney?".
      4. Boże, Angelino, kochanie dostałaś tłuczkiem, ze nie rozumiesz co się do ciebie mówi? Albo, o zgrozo, wpadłaś na ścianę (o wiele rzeczy można posądzać naszą bezmózgą pannę Johnson)? Leć kochaniutka do pani Pomfrey i niech cie nie wypuszcza, póki... najlepiej do końca Hogwartu:) dla naszego bezpieczeństwa, nie wiadomo do czego takie trzepniete baby są zdolne! a tak na serio powiem, że mnie zaczęła wkurzać:') a że mnie naprawdę trudno wyprowadzić z równowagi, to chyba Johnson pobiła rekord!:')))
      5. oj Fred, teraz musi się postarać z zaproszeniem Mionki:')
      Dobra dawno nie było takiego chaosu w moim komentarzu, zwalmy to na chorobę;)
      KILKA SŁÓW OD KATE
      Rozdział jak zawsze cudniutki, kochaniutki i no piękny! Naprawdę urozmiciłaś mi czas i miło się czytało cały rozdział<3 az przeczytam jeszcze raz :))) nie martw się o ten brazilijski serial - ja tego nie odczuwam, już prędzej u mnie zrobi się łzawa telenowela:') u ciebie jest wszystko wspaniale, a nie widać jeszcze wg mnie tego rzucania się z ramion tego do drugiego:) wyluzuj młoda hehe:)
      Nie wyzywam się na Ronie, mam nadzieję, że zmądrzeje :')
      I właśnie ja czekam na dalsze rokręcenie akcji i już nie mogę się doczekać!<33 weny razy 10!
      ~Kate

      PS przepraszam za ten kom:'))
      PSS u mnie nowy rozdział--> http://fremioneczytowogolemozliwe.blogspot.com/
      PSSS dobra spadam, masz już pewnie mnie dość:)

      Usuń
  2. SAMA JESTEŚ BRAZYLIJSKIM SERIALEM !!!!! A tak na serio. Jak mogłaś pokłócić bliźniaków ?!?! Przecież oni są jedną osobą w dwóch ciałach. Mam nadzieję, że Ron zmądrzej, bo do tego czasu nie mam zamiaru się do niego odzywać. Niech Fred teraz leci błagać Mionę o pójście do Hogsmead ^^
    Pozdrawiam i życzę pogodzenia z weną
    Ela ( Kate ) ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, jak zwykle wszystko komplikuję, ale wydaje mi się, że schemat ze złym, mściwym Malfoyem jest zbyt prostolinijny i jako sabotażystę prędzej obstawiłabym Rona, albo Angelinę.;o
    Jeju, jaki kochany Freddie!*w* Tylko dlaczego nadal nie kojarzy faktów *pada na kolana i woła o pomstę do nieba* WHYYY
    Tak jak nigdy nic do Angeli nie miałam, to odkąd zaczęłam czytać pozakanoniczne opowiadania, nie mogę tej kretynki znieść.:')
    Ciekawi mnie jak Fred rozwiąże sprawę z Mioną i Hogsmeade. Oby ją tylko zaprosił. (ノ*゚ー゚)ノ

    Kochana, jeśli bez weny piszesz takie rzeczy, to liczę na to, że zatęski i wróci, bo to co zrobisz razem z nią może być naprawdę epickie.
    Moja osoba uzbraja się w cierpliwość, ale coś czuję, że cierpliwość może być równie kapryśna, co wena. Czekam na kontynuację!:D
    ~ Tricia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm i co ja mam napisać...
    wyszło ci świetnie ^^
    zastanawiam się jak Fred zaprosi Hermione do Hogsmeade i kiedy bliźniacy się pogodzą.
    Czekam na kolejny i weny ^^

    OdpowiedzUsuń