STO LAT! STO LAT!
Ale dla kogo?
Na wstępie chciałabym złożyć życzenia moim ulubionym aktorom, którzy dziś obchodzą swoje 30 urodziny!
Mowa oczywiście o przecudownych, przegenialnych i najprzystojniejszych aktorach jakich widział nasz świat - Wszystkiego Najlepszego dla Jamesa i Olivera Phelpsa!
Znani są głównie z roli Freda i George'a z ekranizacji książek z serii "Harry Potter"!
Ok, wiem, że tego nie przeczytają, a nawet jeśli jakimś cudem by to zrobili, to nic by z tego nie zrozumieli, ale muszę to po prostu gdzieś napisać.
Moje życzenia brzmią następująco:
Życzę wam jeszcze więcej radości z życia, szczęścia ze strony prywatnej, jak i zawodowej, więcej projektów (No serio, grajcie w filmach!) i tego, żeby ludzie wreszcie nauczyli się was rozróżniać! (JA TO POTRAFIĘ! JA TO POTRAFIĘ!)
Jeśli jeszcze tego nie zauważyliście, to powiem wam w sekrecie, że mam totalną obsesję (w pozytywnym znaczeniu tego słowa) na braci Phelps! Nie są dla mnie tylko aktorami, którzy odgrywali moje ulubione książkowe postacie, ale częścią mojego małego, książkowego serduszka.
Wiem jakie są ich ulubione kolory, rodzaj muzyki czy nawet kreskówki z dzieciństwa (to zabrzmiało tak skromnie ^^).
Ps. Ciągle skrycie wierzę, że James zostanie moim mężem <3 (Co z tego, że jestem od niego prawie dwa razy młodsza) ^^
Dobra, koniec paplania - Do rozdziału Marsz!
Hermiona Granger siedziała w fotelu przy kominku w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Obok niej byli usadowieni Harry, który rozmawiał z Ginny oraz George który wydawał się być spięty. Albo może dziewczynie tylko tak się zdawało. Sama Hermiona czytała książkę, ale za nic nie mogła skupić się na jej treści. Ciągle rozglądała się po pokoju i przyłapywała samą siebie na spoglądaniu w ogień kominka. Jedna sprawa ciągle nie dawała jej spokoju.. W końcu zmęczona domyślaniem się, postanowiła spytać o swoją wątpliwość jednego z bliźniaków.
- George? - zapytała szatynka.
Chłopak drgnął na dźwięk jej głosu jakby wybudził się z transu. Spojrzał na nią trochę nieobecnym wzrokiem.
- Tak?
- Wiesz, bo mnie nurtuje jedna rzecz. Myślę o tym i myślę, ale nie mogę znaleźć racjonalnego wytłumaczenia dla tej całej sprawy. Wtedy jak zamieniliście Malfoya w kanarka na błoniach...
Harry i Ginny nagle poderwali się ze swoich siedzeń i krzyknęli na całe pomieszczenie:
- Co zrobiliście Malfoyowi?
George i Hermiona zaśmiali się na widok zszokowanych twarzy Gryfonów.
Wszyscy obecni uczniowie domu Godryka Gryffindora spojrzeli w ich stronę. Harry lekko zakłopotany tym nagłym zainteresowaniem powiedział na cały głos:
- Co zrobiliście Malfoyowi? No, no ten kawał z krwotoczkami na treningu quidditcha był niezły...
Kilka osób zaśmiało się pod nosem, ale większość osób po chwili wróciło do swoich zajęć. Bracia Weasley byli znanymi na cały Hogwart żartownisiami i nikogo już nie dziwiły żarty z ich słodyczami w roli głównej.
Weasley szepnął do Hermiony:
- Nie powiedziałaś im?
Na twarzy dziewczyny pojawił się lekki grymas niepewności.
- Nie miałam okazji...
Ginny i Harry znów usiedli na kanapie. Rudowłosa zapytała już ciszej:
- Zamieniliście Malfoya w kanarka?
Hermiona uśmiechnęła się do dziewczyny.
- Właściwie to sprawka twoich braci - powiedziała.
- Użyliście Kanarkowej Kremówki? Tak jak na Neville'u w zeszłym roku? - zapytał brunet, patrząc na George'a.
- Yhym. Swoją drogą byłeś blisko z tymi krwotoczkami. Kiedyś nawet o tym myśleliśmy, ale doszliśmy do wniosku, że już i tak dużo skarg nasza mama dostała z Hogwartu, a my zbyt wiele razy dostawaliśmy reprymendy na ten temat - wytłumaczył rudowłosy.
- To dlaczego to zrobiliście? - wypaliła bez zastanowienia Hermiona. Po chwili jednak pomyślała, że to może niegrzecznie tak pytać po prostu dlaczego postanowili zażartować ze Ślizgona. Lekko się zawstydziła, ale chyba nikt tego nie zauważył.
George oparł łokieć o oparcie fotela i uśmiechnął się zgryźliwie.
- Cóż, zalazł nam, znaczy się mi i Fredowi za skórę - odparł.
- A dokładniej co masz na myśli? - zapytała siostra chłopaka.
- Ten idiota znalazł nasze wynalazki. Odgrażał się, że pójdzie z tym do Umbridge. No i tak "przez przypadek" kilka dni potem zamienił się w małego, bezbronnego ptaszka - powiedział George.
Przyjaciele słuchający chłopaka wybuchnęli śmiechem.
- Ale ja tutaj czegoś nie rozumiem. Skoro to był tylko głupi kawał, to dlaczego Malfoy unika was od ponad tygodnia? Wiesz, trudno nie zauważyć, że nie jest już tak złośliwy dla Gryfonów jak kiedyś, a jakoś nie chce mi się wierzyć, że tylko z powodu tego dowcipu porzucił swoje hobby - powiedział Harry.
Rudowłosy uśmiechnął się szeroko.
- No tak, bo wy nie wiecie najlepszego. Daliśmy mu Nakaz Chwili*.
- Nakaz Chwili? - zapytali zdziwieni uczniowie.
- To taki napój magiczny który wymyśliliśmy z Fredem - powiedział George - Bazuje na czymś w rodzaju tego zaklęcia niewybaczalnego Imperius, ale oczywiście jego działanie jest tysiąc razy mniej szkodliwe - dodał szybko, widząc malujące się na twarzy Hermiony oburzenie.
- To może tak łaskawie nam wyjaśnisz, w jaki sposób działa ten "eliksir"? - zapytała podejrzliwie przyjaciółka Harry'ego.
- Cóż, spektrum jego działania jest ograniczone. Działa jak coś w rodzaju przymusu. Działa tylko pół godziny. Jego przeznaczeniem jest głównie robienie żartów z innych. Można robić jedynie nieszkodliwe dowcipy. Wiemy, jakie uczniowie mogą mieć pomysły i właśnie dlatego ograniczyliśmy jego możliwości. Zresztą w razie czego nie chcielibyśmy mieć potem problemów - wyjaśnił chłopak.
- WY POWARIOWALIŚCIE! - oburzyła się Hermiona, wstając z fotela - I to ma być śmieszne? Nie wystarczają wam te wszystkie bombonierki i Bóg wie co?!
George wyraźnie zbladł na słowa dziewczyny. Harry i Ginny wydawali się być zdziwieni jej reakcją.
- Znowu będziecie sobie robić żarty z niewinnych uczniów! Czy wam nie wstyd?! - powiedziała wkurzona szatynka.
- Hermiono, ale to... - zaczął George, ale Gryfonka biegła już w stronę dormitorium dziewcząt.
Chłopak był zdezorientowany zachowaniem dziewczyny. Wszyscy którym o tym mówił byli zachwyceni tym pomysłem. Gryfoni siedzieli chwilę cicho, zastanawiając się o co chodziło Hermionie.
- Ale jakie "żarty" mieliście na myśli? - zapytała w końcu Ginny, przerywając ciszę.
- Jak już mówiłem nieszkodliwe. Dla przykładu można kazać komuś żeby powiedział, że się w kimś zakochał albo kazać się dziwacznie ubrać. Bynajmniej tego próbowaliśmy - wytłumaczył Weasley.
- Czekaj, czekaj... Pogubiłam się. Daliście ten napój Malfoyowi prawda?
- Tak. Kazaliśmy mu przyprowadzić Hermionę na błonia.
- I każdy uczeń może stać się ofiarą tego żartu, tak?
Chłopak zaśmiał się gardłowo.
- Oczywiście, że nie. Tylko Ślizgoni. Chyba o tym wspominałem, prawda? - zapytał się chłopaka i dziewczyny, siedzących przed nim.
Na jego słowa zrobili zbolałą minę. No to już wiadomo co tak oburzyło Hermionę.
- Ale skąd wiecie jakie ma działanie skoro działa tylko na Ślizgonów? - zapytał Harry.
Słysząc pytanie bruneta, rudowłosy uśmiechnął się pod nosem, jakby coś śmiesznego mu się przypomniało.
- Chociażby z przykładu Malfoya. Ale próbowaliśmy to też na sobie, jeszcze przed tym jak wprowadziliśmy ten plan względem wyłącznie uczniów Slytherinu. Mi Fred kazał ubrać się dziwacznie, a ja kazałem Fredowi wyznać komuś miłość... Oczywiście dla żartu...- rzekł George.
Oczy Harry'ego i Ginny nagle zrobiły się wielkie jak złote galeony ze zdziwienia.
- Chwileczkę... Wtedy jak ubrałeś na lekcje koszulkę z napisem "Kocham Slytherin", to było działanie tego waszego... wynalazku? - zapytała rudowłosa.
Zawstydzony chłopak spuścił głowę na podłogę. Było to dla niego strasznie upokarzające wspomnienie. Przez jedną lekcję, dokładniej Zaklęć, siedział w ławce ubrany w ową koszulkę którą kazał mu założyć Fred, kiedy był pod wpływem ich eliksiru. Warto dodać, że była to lekcja łączona z domem węża. Na szczęście miał już okazję odpłacić się bratu.
- Tak - wymamrotał pod nosem rudowłosy, bacznie przyglądając się swoim butom.
- A Fredowi kazałeś powiedzieć, że się w kimś zabujał, tak? - kontynuowała swój "wywiad" Ginny.
George słysząc pytanie siostry wyraźnie odzyskał pewność siebie. Był naprawdę dumny ze swojej nauczki dla bliźniaka. Fred bez wątpienia zapamięta jego "żart".
- Dokładnie - potwierdził rudowłosy, uśmiechając się szeroko.
- A komu to powiedział, jeśli można wiedzieć? - zapytał Harry.
- Angelinie - zaśmiał się George.
- Angelinie Johnson? - zapytała osłupiała Ginny.
Brat dziewczyny na te słowa kiwnął głową.
- I z tego co wiem, ma względem tego niezłe "nieprzyjemności"...
- Nieprzyjemności? - spytali się zdziwieni Gryfoni.
- Pewnie wiecie, że mój ukochany braciszek nie czuje niczego do Angeliny. Są po prostu przyjaciółmi. Jednak kiedy ja kazałem powiedzieć Fredowi, że ją kocha, ona wzięła to na serio! I Nie uwierzycie, ale on się jej podoba! Próbował jej to tłumaczyć, że to był żart i w ogóle, ale ona nie chce go słuchać i ciągle za nim łazi! Za każdym razem jak to widzę, mam ochotę wybuchnąć śmiechem. Tylko nie mówcie tego mojemu bratu. On myśli, że strasznie mu współczuję - oznajmił rudowłosy i zaczął się głośno śmiać.
- Obaj macie bardzo prymitywne poczucie humoru - burknęła Ginny, kiedy już jej brat przestał się śmiać.
- Może i mamy, ale pomyśl, ludzie lubią takie poczucie humoru, ty tylko masz z nami do czynienia od dzieciństwa, więc ci się to przejadło.
- A właściwie gdzie jest Fred? I może wiesz dlaczego ode mnie pożyczył Pelerynę-Niewidkę? -
zagadnął Harry, który przez chwilę nie udzielał się w rozmowie.
- Jasne, że wiem. To ja mu kazałem to zrobić. Jeśli pójdzie wszystko z planem, to zaraz powinien tu być - oznajmił George zerkając na zegar w Pokoju Wspólnym.
W tej chwili wszyscy usłyszeli głośny huk, gdzieś za oknami wieży Gryffindoru.
*Nakaz Chwili - eliksir albo jak kto woli napój magiczny, wymyślony przeze mnie, a tylko wykonany przez braci Weasley. Jego działanie było opisane w rozdziale.
Kilka słów od Astry
Tak, wiem jestem okropna, że zostawiam was w takim momencie. Przytoczę tu jednak cytat "Apetyt rośnie w miarę jedzenia". Cierpliwości, bo zostanie ona wam wynagrodzona!
Jak nie będzie komentarza - za krótki albo za dużo dialogów, to się chyba na was obrażę.
Moim skromnym zdaniem za mało tu Hermiony i Freda i rozdział podoba mi się średnio. Jest jak dla mnie za dużo dialogów, a za mało opisów. Jednak cóż, wenie nie dogodzisz.
Dziękuję za miłe komentarze pod ostatnim postem, bo naprawdę motywują do pracy.
Co do informowania o rozdziałach - jeśli ktoś chce być informowany o rozdziałach, to ładnie proszę o podanie swojego e-maila w komentarzu, a ja już zrobię resztę :)
Ze względu na to, że taki krótki jest ten rozdział, w następnym tygodniu postaram się dodać aż 2.
Z góry dziękuję Eli A. za nominację do "Harry Potter Tag". Postaram się jak najszybciej odpowiedzieć na zadane mi pytania ^^
Jeśli ktoś by jeszcze nie wiedział, zaczęłam pisać miniaturkę pt. "Nasze magiczne miejsce". Oczywiście z Fremione w roli głównej. Na razie na blogu możecie znaleźć 1 część. Na początku przewidywałam 2 części, ale jak widzę ile mi się napisało, to zastanawiam się nad podzieleniem jej na 3 części. Zresztą to się zobaczy.
Miniaturkę znajdziecie pod adresem:
http://fremione-co-znaczy-przeznaczenie.blogspot.com/p/miniaturki.html
No cóż, to chyba na tyle. Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)
~Astrum Confusa

Rozdział za krótki,jak mogłaś przerwać pisanie w takim momencie i zostawić mnie z niepewności co się stało na końcu?! Tak to rozdział fajny ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i weny :)
~gwiazdeczka
Dziękuję za twoją opinię ^^ Rozdział taki krótki, bo chciałam go dodać jeszcze 25 lutego, żeby zdążyć z życzeniami dla Jamesa i Olivera. W przyszłym tygodniu będą aż 2 rozdziały, więc jakoś to wam zrekonpensuję. Cierpliwości, oj cierpliwości, bo prawdziwa akcja to się dopiero zacznie :D
UsuńZdecydowanie za krótki, no i za dużo dialogów.��
OdpowiedzUsuńTak naprawdę boli mnie głównie ten moment, w którym przerwałaś. JESTEŚ OKROPNA POLSACIE!:(
Rozdział cudowny jak zwykle.
Czekam, czekam, czekam!(づ ̄ ³ ̄)づ
No wiem, no wiem, jestem gorsza niż Polsat, TVN i te inne komercyjne stacje razem wzięte. Tak mi tu rozpaczacie, że chyba dodam nowy rozdział jeszcze w weekend. Jednak niczego nie obiecuje ^^
UsuńJesteś OKROPNA jak mogłaś przerwać w takim momencie !?!?!?!?!?!? Za mało opisów i za dużo dialogów ( ja tam lubię czytać dialogi ale powiedziałaś, że się obrazisz a wolę nie ryzykować ). Możesz mnie informować o rozdziałach na blogu, którego adres znasz. Nie musisz dziękować za nominację to ja powinnam dziękować, że jednak ktoś mnie czyta ^^
OdpowiedzUsuńI TU MASZ RACJĘ! Jestem okropna przez wielkie O! Gdybym była na waszym miejscu, to też bym tak siebie zjechała. Jeśli jednak miałabym jakoś się obronić, to powiedziałabym, że chciałam dodać życzenia dla Jamesa i Olivera. Jednak ja się bronić nie będę. Bo jestem zUa buhahahah :D
UsuńNie musisz mi dziękować za czytanie twojego bloga, bo to sama przyjemność. Właśnie mi się przypomniało, że przeczytałam wszystkie rozdziały na twoim blogu, a zapomniałam ich skomentować! Lecę nadrobić zaległości!
Uffff, już myślałam, że o mnie zapomniałaś. Masz szczęście, że się nie bronisz bo za to też bym Cię zjechała. Niestety ja nie zdążyła z życzeniami dla tych dwóch jakże cudownych panów i jest mi z tego powodu niezmiernie przykro, ale " Lajf is brutal and ful of zasaddzkas " i trzeba żyć dalej ^^
UsuńZA KRÓTKO ZA KRÓTKO ZA KRÓTKO!
OdpowiedzUsuńDziecionko moja droga, ja potrzebuję więcej by żyć! Zadbaj o starą cioteczkę Kate i dodaj te dwa rozdzialiki jak najprędzej:))))
Uważam, że rozdział bardzo fajny :))) może troszkę za mało Freda, bo na końcu się dopiero pojawił. A może to nie on? kto wie, kto wie:'))
No właśnie, moja panno, co to za końcówka?! Czy ja mam zejść na zawał?! Gdy byłam mała moi starsi kuzyni kupili mi pluszaka, pokazali mi go i myślałam, że mi dadzą, bo nie sądziłam, żeby byli zainteresowani różowym pieskiem. Był wprost cudowny! I ja, dziecko pełne nadziei, wyciągnęłam po niego ręce, gotowa złapać nowego zwierzaka. A oni na to, że muszę poczekać, aż urosnę, by go dostać, i mówiąc to posadzili go na najwyższej półce. To było najgorsza rzecz w całym dzieciństwie:') przytoczyłam ten fragment mojego życia, ponieważ teraz czuję się tak samo. No tak się nie robi po prostu! Nie można dawać takiego przedsmaku! Masz teraz na sumieniu małą Kate, która chce dostać pluszaka w postaci rozdziału!
Dobra, wracając, bo ta część komenatrza była co najmniej dziwna, ale musiałam Ci zobrazować moje uczucia:')
Co do dialogów - sądzę, że co jakiś czas przyda się więcej dialogów, to mimo że jestem zagorzałą fanką Twoich cudownych opisów, to mi się podobało. Wena czasem tak strzela do głowy:)nic na to nie poradzisz:)
Myślałam, że bliźniaków nie da się pokochać bardziej, a jednak <3:') koszulka "Kocham Slytherin" była strzałem w dziesiątkę! Ach, jak tylko sobie wyobrażam naszego George'a w takim wdzianku to uśmiech sam wpełza na twarz:)))
Co do urodzin naszych Phelps'ów. Uwierz mi możemy stworzyć klub: "UMEIMY ROZPOZNAĆ BLIŹNIAKÓW PHELPS!". Także miałam zamiar dodać podobna notkę, ale się zapędziłam + ostatnio straciłam rachubę czasu i mimo że odliczałam dni do ich uro (matko, to już 30? ach ten czas), to mi się pomyliły daty! Nie mogę sobie wybaczyć tego, jakże karygodnego czynu, ale przynajmniej Ty ich nie zawiodłaś:') widać, że kochasz ich bardziej;) życzę szczęścia z Jamesem (liczę na zaproszenie na ślub!) :')
Czyżby koniec zwariowanego komentarza?
Nie, hehe :) chciałam Ci tutaj oficajlnie przy Twoich czytelnikach SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ<3 Twój komentarz pod moim rozdziałem rozpalił moje serduszko i aż chce mi się pisać dalej! Dziękuję, dziękuję, dziękuję:))) no aż nie potrafię opisać ile dla mnie znaczy tamten komentarz<3 mogę go porównać do innego zdarzenia w moim życiu - gdy kuzyni dali mi tego pluszaka:') zmotywowałaś mnie bardzo i no aż nie wiem co powiedzieć dalej no:)
Dobra lecę, bo się okaże, że komentarz dłuższy od rozdziału:') Spróbuję wszystko szybko podsumować - rozdział super, super, mimo że krótki i dużo dialogów! Czekam na więcej i no:)))
Całuski od cioteczki Kate
http://fremioneczytowogolemozliwe.blogspot.com/
PS przepraszam za tą wylewność, ale jakoś tak mi nastrój podziałał, gdy czytałam Twój rozdział:))
Na początku chciałabym wyżyć się na Bloggerze mobilnym, który usunął mój komentarz! Normalnie AWGRRRRRRRRRRRR! Co ja tam napisałam?! Dobra, postaram się to odtworzyć, ale pewnie z marnym skutkiem.
UsuńKochana cioteczko Kate - dziękuję za ten wylewny komentarz! Czytałam go z "bananem" na twarzy, który nie chce zejść!
Znam ten ból w posiadaniu kuzynów. Sama mam w rodzinie pewnych kuzynów, również bliźniaków, ale do naszych Phelpsów to nie ma ich nawet co porównywać. Są ode mnie sporo starsi i zawsze chciałam im zaimponować. Pamiętam jak kiedyś weszli na drzewo i mówili do mnie z góry, śmiejąc się "Nie wejdziesz tu smarkulo! Jesteś za mała!". Weszłam, ale spadłam i złamałam rękę. Na szczęście to im się za to dostało, bo mieli mnie pilnować. Dziś są już starsi i hmm… dojrzalsi i śmiejemy się razem jak rodzice i wujostwo przypomina nam o tym, jak byli dla mnie złośliwi. Cóż, przynajmniej będziemy mieli co opowiadać wnukom.
Tak, historia zupełnie bez morału, po prostu ty opowiedziałaś coś ze swojego prywatnego życia i ja też poczułam taką potrzebę. No i cóż, chciałam pokazać, że nie każde kuzynostwo się uwielbia.
Macie pełne prawo za tą końcówkę i ogólnie rozdział, wrzucić mnie do gara z gorącym olejem. Tylko, że nie jestem pewna czy po takiej " kąpieli" byłabym w stanie napisać chociażby jedno słowo, więc dobrze się zastanówcie :D . Tak czy siak dla takich osób jak ja jest zarezerwowane specjalne miejsce w piekle. Wiem o tym. Moją jedyną obroną jest to, że dodam w najbliższym tygodniu aż 2 rozdziały i może nawet kolejny jeszcze w weekend, ale niczego nie obiecuje, bo wena nie sługa, słuchać nie słucha :D
Jeśli chodzi o mój komentarz na twoim blogu - to co napisałam to szczera prawda. Wiara czyni cuda! Jeśli nie możemy robić dużych skoków, zacznijmy od małych kroczków. Postawmy sobie jasne cele. Moim celem jest zakończyć tego bloga i nie wiem co, ale dopnę tego.
Co do klubu - jestem za! Tylko, że na razie jesteśmy tylko my dwie. Musimy poszukać więcej zwolenników z tą rzadką umiejętnością jak odróżnianie Olivera i Jamesa.Ja jestem tak pokręcona na ich punkcie, że obliczałam dni do ich urodzin, a 25 lutego chodziłam po szkole cała uśmiechnięta i mówiłam co kilka sekund do mojej przyjaciółki "Wiesz co dzisiaj jest?", a ona mi na to " Urodziny Jamesa i Olivera", a ja " Skąd o tym wiesz?", a ona na to "Gadasz o tym od tygodnia dziewczyno!". Większość dziewcząt w szkole ma fioła na punkcie Justina Biebera czy innych nastoletnich idoli, a ja mam obsesję na punkcie " rudzielców z HP" jak to mówi każdy, gdy zdradzam tą pokręconą część mojego życia. 30 lat… zaczynam czuć się staro! Nie przejmujmy się jednak, bo moim zdaniem oboje wyglądają na max 25, więc kiedy już będę przedstawiać Jamesa jako mojego narzeczonego rodzicom, to mogę delikatnie nagiąć fakt jego wieku :)
Przepraszam za tego pluszaka, nie zrobiłam tego specjalnie :( Jednak niedługo już go dostaniesz, a na przeprosiny jeszcze dodatkowo paczkę cukierków, bo kończę miniatrukę.
Ok, pewnie mój komentarz jest dłuższy od rozdziału, ale ty się postarałaś, to i ja musiałam ^^
Zapisuję się do klubu^^
UsuńJak mogłaś? W takim momencie? Jesteś okropna!
OdpowiedzUsuńA tymczasem zapraszam do mnie :')
http://forever-fremione.blogspot.com/