Pewnego słonecznego dnia... Ok, ok chciałabym, żeby tak było. Tak na serio lało jak z cebra. Zawsze można pokoloryzować niektóre fakty i przy okazji oszukać siebie i innych. Wracając, deszcz uderzał w parapet z drugiej strony okna jakby chciał wyżyć się na otaczającym świecie. Przypomniały mi się te wszystkie pocałunki w deszczu w mugolskich filmach. Tyle, że takie rzeczy nie zdarzają się w prawdziwym świecie. Przynajmniej moje życie nie jest romansem. Ani takim filmowym, ani nawet zwyczajnym. Jestem - wydawałoby się - zwykłą dziewczyną. Jednakże jest pewna rzecz która jest we mnie nadzwyczajna. Nazywam się Hermiona Jean Granger i jestem czarownicą.
Hermiona siedziała na parapecie w domu przy Grimmauld Place 12, a dokładniej w pokoju który dzieliła z Ginny. Było dość późno, ale pani Weasley nie zaganiała jeszcze nikogo do łóżka, więc mogła chwilę jeszcze posiedzieć. Wpatrywała się w niebo z którego spadał rzęsisty deszcz. Myślała o tym jak wiele zmieniło się przez ostatnie kilka miesięcy. Odrodzenie Voldemorta, cała afera z Szalonookim w roli głównej no i teraz ta sprawa z dementorami i Harrym. Jak to dobrze, że został uniewinniony. Nikt jej tego nie powiedział wprost, ale wiedziała, że nadchodzą trudne czasy.
Zmęczona tymi smutnymi rozmyślaniami postanowiła pomyśleć o czymś miłym. Już jutro wróci do Hogwartu. No i w końcu jest prefektem! Tak jak Ron. Prymuska była pewna, że to Harry nim zostanie po tym całym turnieju trójmagicznym. Jednak nie jest źle. Była pewna, że Ron też sobie poradzi. I może wreszcie zapanuje nad swoimi braćmi, bo ona nie miałaby na nich nerwów i zresztą czasu (przecież w tym roku zdaje SUM-y!). Jej myśli zaczęły krążyć wokół rudzielców. Ostatnimi czasy nauczyli się aportacji i wykorzystywali to tak często, że woleli użyć swojej umiejętności, niż przejść 5 metrów, co strasznie irytowało ich matkę. Podobno coraz poważniej myśleli o tym całym sklepie z magicznymi dowcipami i gadżetami.
- Niech robią co chcą, ale jak mi się narażą i spróbują siać jakiś zamęt w domu Godryka Gryffindora, to obiecuję z ręką na sercu, że nie będę wahała się nawet sekundy z powiadomieniem o tym pani Weasley - myślała.
Spojrzała na zegarek. Wskazywał godzinę 9:30 wieczorem. Powinna iść już spać, jeśli chce się na jutro wyspać. Wstała z parapetu na którym siedziała skulona. Ziewnęła głośno, czując, że jest już naprawdę zmęczona. Hermiona podeszła do komody w której trzymała swoje ubrania, a, że wszystkie były już spakowane do kufra, to była w niej tylko jej piżama. Zaczęła się już przebierać i miała już w połowie zdjętą bluzkę, aż tu za jej plecami rozległ się trzask.
- Hej, jest tu Ro... - zaczął ktoś kiedy nagle przerwał.
Przestraszona dziewczyna odwróciła się gwałtownie, zupełnie zapominając o tym, że miała prawie gołą klatkę piersiową. Spojrzała na nieproszonego gościa.
FRED!
Szybko doszło do Hermiony, że stoi przed nim prawie goła i szybko znów wsunęła bluzkę na swoje ramiona. Fred strasznie czerwony ze wstydu, w pierwszym odruchu chciał się stąd aportować, ale po krótkim przemyśleniu sprawy, pomyślał, że powinien przeprosić Hermionę.
- J...Ja przepraszam. Nie powinienem...ehh... Po prostu przepraszam - rzekł po czym spojrzał na dziewczynę oczami smutnego szczeniaczka.
Hermiona nie mogła wytrzymać i zachichotała na ten widok. Fred słysząc jej śmiech nieco się rozluźnił i uśmiechnął się szelmowsko.
- Nic nie szkodzi. To tak samo moja wina jak twoja. Powinnam pójść do łazienki się przebrać. Zwłaszcza mając na uwadzę tą waszą obsesję na punkcie aportacji - powiedziała nastolatka lekko się uśmiechając - Właściwie to co cię tu sprowadza? - zapytała.
Fred przez chwilę wyglądał na nieco zdezorientowanego, ale chwilę potem rzekł:
- Szukałem Rona. Mama mnie poprosiła. Pomyślałem, że może tutaj być.
Gryfonka kiwnęła głową w zrozumieniu.
- Jak widzisz tutaj go nie ma. No chyba, że ukrywa się gdzieś pod peleryną niewidką Harry'ego, ale wtedy naprawdę nie chciałabym być w jego skórze, gdybym to odkryła - powiedziała i uśmiechnęła się ironicznie.
Fred już kompletnie rozluźniony po dość zawstydzającej sytuacji zaśmiał się cicho na jej słowa i spojrzał na nią.
- No to dobranoc Hermiono i jeszcze raz przepraszam! - powiedział i aportował się z pokoju.
Co za szalony z niego chłopak - pomyślała dziewczyna i teraz już wolała dmuchać na zimne, dlatego poszła przebrać się do łazienki.
***
Hermiona otrzymała list z wynikami SUMów. Spojrzała na pergamin - przy każdym z przedmiotów widniała literka "W". Wybitny! Zdała wszystkie Sumy na wybitny! Zaczęła skakać z radości. Rodzice będą tacy dumni - myślała. Profesor McGonagall podeszła złożyć dziewczynie gratulacje. Hermiona spojrzała na nauczycielkę transmutacji - coś tu zaczynało być nie tak. Włosy pani profesor - zwykle siwe - zamieniły kolor na rudy. Zresztą jej twarz była też jakby młodsza. Przypatrywała się tak kobiecie, kiedy jej usta się otworzyły i usłyszała:
- Hermiona! Hermiono! Jedziemy do Hogwartu! Wstawaj już, no! - usta profesor McGonagall poruszały się, ale to nie był jej głos.
I wtedy otworzyła oczy. Zobaczyła nad sobą Ginny potrząsającą ją za ramię. Podniosła się z łóżka. Wtedy przypomniało jej się jaki dziś dzień. Lekko spanikowała.
- Która jest godzina, Ginny? spytała Hermiona.
Rudowłosa spojrzała na nią jak na wariatkę. Nie dalej niż 3 metry od niej wisiał zegar. Jednak, sądziła, że dziewczyna mogła być zdezorientowana nagłą pobudką, więc tylko cicho zachichotała.
- Jeszcze dość wczesna, ale już powinnyśmy się przygotować - powiedziała Ginny.
Hermiona już otrząsnęła się ze stanu otępienia, wywołanego gwałtowną pobudką i spojrzała na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał 7 z minutami.
Czy ta dziewczyna zwariowała? Pociąg mieli na godzinę 9. Czy Ginny naprawdę myślała, że mi potrzeba dwóch godzin na wyszykowanie się do szkoły? - myślała rozzłoszczona Hermiona.
Spojrzała na najmłodszą latorośl Weasleyów i wysłała jej najbardziej zabójcze spojrzenie, na jakie było ją stać o 7 rano. Ginny tylko wzruszyła ramionami i zaczęła się szykować.
Rudowłosa nie była tak idealna jak przyjaciółka jej brata. Hermiona miała zawsze wszystko uporządkowane i zrobione z wyprzedzeniem. Ginny - mówiąc delikatnie - była jej kompletnym przeciwieństwem. Była bałaganiarą i wszystko robiła na ostatnią chwilę. Wczoraj pani Weasley kazała dziewczętom spakować kufry, co Hermiona wykonała z wielką sumiennością, wszystko starannie układając. Panna Weasley kładła rzeczy zupełnie na odwal, nie przejmując się zbytnio, że musiała docisnąć kufer, żeby się zamknął, przez jej niestaranność doboru wielkości rzeczy do odpowiednich części kufra. Wiedziała, że będzie musiała zapakować go staranniej od nowa. Dlatego tak wcześnie wstała.
Hermiona i tak wiedziała, że już nie zaśnie, więc postanowiła ubrać się i sprawdzić czy wszystko spakowała.
Gdy to zrobiła, przez chwilę patrzyła na Ginny wyjmującą rzeczy z kufra.
- Pomóc ci? - zapytała dziewczyna.
Rudowłosa uśmiechnęła się do niej lekko i skinęła głową. Obie gryfonki kończyły już pakowanie rzeczy tej młodszej, gdy usłyszały coraz głośniejsze głosy za drzwiami, niedaleko ich pokoju.
- Nie, George, nie aportuj się tam! - mówił jakiś głos.
- Niby czemu? Od kiedy wolisz chodzenie od aportacji? Czyżby mama cię przekabaciła? - spytał George z nutką złośliwości w głosie.
Wtedy obie gryfonki usłyszły trask i George pojawił się w ich pokoju.
Kilka sekund później przez drzwi wszedł Fred.
Hermiona, na myśl wczorajszego incydentu lekko się zawstydziła, mimo, że oboje sobie to wyjaśnili i nie mieli do siebie żalu, to i tak było to strasznie zawstydzające.
Fred najwyraźniej odczuwał to samo, bo spojrzawszy na Hermionę od razu odwrócił wzrok. George i Ginny nie zauważyli tego dziwnego zachowania nastolatków albo udawali, że nie widzą.
- Ej, no młoda, ty jeszcze w piżamie? Za niedługo się zbieramy - zwrócił się do siostry George.
Ginny poczerwieniała ze złości i syknęła:
- Nie nazywaj mnie MŁODĄ!
- No, ale jesteś prze... - zaczął młodszy bliźniak, ale od razu przerwał widząc jej wzrok. Rozzłoszczona była bardzo podobna do ich matki.
Fred i Hermiona zdawali nie zauważać całej sceny ciągle unikając swojego wzroku.
- Tak czy siak masz się ubrać. Mama kazała nam tu przyjść pomóc ci zapakować kufer, bo widziała jak się do tego przyłożyłaś wczoraj, ale już nie chciała robić afery ze względu na Syriusza - powiedział George i spojrzał na już zapakowany kufer - no, ale widzę, że Hermiona już ci pomogła, więc nic tu po nas - dokończył i aportował się z ich pokoju. Fred ciągle zamyślony, dopiero chwilę potem to zauważył. Hermiona podniosła głowę i na niego spojrzała. On na nią również, przez co ich wzrok się spotkał na ułamek sekundy. A potem Fred się aportował.
- Idioci - powiedziała Ginny, rozglądając się za czymś do ubrania.
Witajcie drodzy czytelnicy! To moje pierwsze fanfiction które upubliczniam, bo do tej pory pisałam głównie "do szuflady". Uwielbiam Fremione i czytałam już chyba wszystkie ff o tej parze dostępne w internecie i postanowiłam spróbować swoich sił. Co do fabuły - nie przejmujcie się, fabuła w następnych rozdziałach nie będzie pędzić jak w tym. Tutaj trochę się dzieje pomiędzy głównymi bohaterami , bo musiałam mieć jakieś "koło napędowe" akcji :) Tak, więc w 2 rozdziale raczej się jeszcze wyznań miłosnych nie spodziewajcie :)
Pozdrawiam gorąco :)
Ahh poczatki:)zgrabnie piszesz ,jakis wiekszych w bledow nie zauwazylam,a jestem troche grammanazi:P
OdpowiedzUsuńFajnie ze jest kanon a Hermiona jest w miare normalna:D akcja idzie powoli takze bardzo dobrze tylko scena z golizna I nie podeszla bo czytalam juz ich chyba z 15:)
Lece dalej:)
Staywithmefredmione.blogspot.pl
Dziękuję za twoją opinię :) Wiem scena z golizną to trochę już przeżytek, ale początki nigdy nie są jakoś bardzo pasjonujące i oryginalne. Mam już mniej więcej ogólny pomysł na resztę ff i mam szczerą nadzieję, że będzie on ciekawy, bo jeszcze nie spotkałam się z nim w żadnym fanfiction (tak mi się wydaje). Na razie nic nie będę zdradzać, niespodzianka to niespodzianka. Przyznam szczerze, że wzoruję się na kilku blogach i nawet przez przypadek mogę wpleść jakiś wątek z bloga, zupełnie zapominając, że przecież już coś takiego było. Nie mniej dziękuję za opinię i niezmiernie się cieszę, że moje "wypociny" przypadły ci do gustu ;)
UsuńOki doki podoba mi się bardzo fajne, lecę dalej potem pogadam dłużej
OdpowiedzUsuń~Kate
Wiadomo, że pierwszy rozdział zazwyczaj nie należy do najciekawszych, ale przecież trzeba wprowadzić czytelników w historię :) Mi się bardzo podoba, zwłaszcza, że jest naprawdę mało blogów z tematyką Fremione! Trzymaj tak dalej :*
OdpowiedzUsuńJ.W.
myhogwartmemories.blogspot.com